Także Lidia Dołhan, analityk rynku nieruchomości w WGN, mówi, że lokale obciążone takim kredytem są cały czas przedmiotem wynajmu. – Jeżeli mieszkanie było kupowane jako inwestycja, to nic się nie zmieniło. Czynsz uzyskany na wynajmie pomagał spłacać kredyt – wyjaśnia. – Inaczej jest, gdy mieszkanie na kredyt frankowy kupowano na potrzeby własne rodziny. Wzrost raty stał się ogromnym obciążeniem w budżecie, niekiedy spłata kredytu przerosła możliwości kredytobiorcy. W księgach wieczystych pojawiały się nie tylko obciążenia kredytem, ale też wpisy komornicze z roszczeniem o zapłatę na rzecz banku. Transakcje tak obciążonymi nieruchomościami są bardzo trudne zarówno dla sprzedającego, jak i kupującego – podkreśla analityczka WGN.
A czy po podwyżkach stóp procentowych można się spodziewać wysypu mieszkań kupowanych inwestycyjnie na kredyty złotówkowe?
Joanna Jakimowicz przyznaje, że sprzedaż takich nieruchomości rozważa coraz więcej klientów. – Rosnące stopy procentowe powodują, że zwroty z inwestycji są coraz mniej atrakcyjne. Do tego nie odnotowaliśmy znaczącego wzrostu stawek najmu. Miesięczny przychód nie pokrywa raty kredytu – tłumaczy. – Argumentem przemawiającym za takim rozwiązaniem jest fakt, że cena nieruchomości np. w Krakowie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wzrosła o ok. 20 proc. Mieszkania te są dziś o wiele więcej warte niż wtedy, gdy były kupowane. Już końcówka ubiegłego roku zaowocowała w naszym biurze transakcjami sprzedaży nieruchomości, które były kupowane na kredyt na wynajem – opowiada.
Tomasz Rożek ocenia, że część klientów będzie miała kłopot ze spłatą kredytów, jeśli stopy procentowe zostaną podwyższone do 4 proc.
– Ale nie będzie to skala, która może mieć wpływ na rynek – ocenia pośrednik z Akces Polska. – Mało popularne jest twierdzenie, że ceny nieruchomości spadną. Tymczasem rynek wtórny jest bardzo rozchwiany cenowo, nie ma podaży, a to, co jest wystawiane, ma dosyć wysokie ceny, co nie pobudza popytu. Rynek jest „zamrożony" – podsumowuje Tomasz Rożek.
Wyhamowanie sprzedaży w porównaniu z ostatnim kw. ubiegłego roku zauważyła też Lidia Dołhan. – Jest mniej pytań. Jednym z powodów spadku popytu jest malejąca zdolność kredytowa klientów – mówi ekspertka WGN. – Oferta sprzedaży nie została jeszcze odbudowana, wciąż jest mało interesujących dla kupujących mieszkań. Oferta będzie się jednak powoli powiększać. Zwiększona podaż może być wynikiem m.in. zmiany w rozliczaniu przychodu z tytułu najmu wprowadzonej przez Polski Ład. Światełkiem w tunelu dla rynku mieszkań może być korekta cen, która nastąpi przy wzroście podaży. Sprzedający będą dłużej czekać na transakcję. Aby oferta była konkurencyjna, będą zmuszeni obniżać ceny.