Chłodny i deszczowy wrzesień spowodował wysyp grzybów na polach, łąkach i w lasach. Są w Polsce miejsca, gdzie ceny szlachetnych grzybów sprzedawanych przy drogach spadły poniżej 4 zł za kilogram. Grzybiarze żartują, że ich hobby straciło cały swój powab, skoro grzyby można niemalże kosić.
Niestety, jak co roku istnieje zagrożenie licznych zatruć. Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie oraz przypomniał zasady bezpiecznego grzybobrania. Warto więc rozliczyć się z głównymi mitami popularnymi wśród grzybiarzy amatorów.
Zdradliwy borowik
Pierwszym z nich jest rozpowszechniona opinia, że najlepiej zbierać tzw. grzyby rurkowe, czyli te, których spód kapeluszy jest gąbczasty. Internetowi „specjaliści" przekonują nas, że jedynym wyjątkiem wśród grzybów rurkowych jest borowik szatański. Niestety, nie do końca jest to prawda. W Polsce niezwykle rzadko znaleźć można trującego borowika purpurowego (Rubroboletus rhodoxanthus), który ma ładny półkolisty kapelusz o średnicy od 5 do 20 cm. Rurki przy trzonie mają barwę żółtawą. Trzon jest beczułkowaty. Na pierwszy rzut oka wygląda jak piękny krewny niezwykle smacznego borowika szlachetnego.
Równie niebezpieczny dla naszego zdrowia i życia może być borowik grubotrzonowy (Boletus calopus), którego gruby trzon jest u góry żółty, a dołem karminowoczerwony. Można go stosunkowo łatwo poznać po tym, że po nadcięciu jego miąższ zmienia kolor na niebieskozielony, a smak ma gorzki przechodzący w kwaśny.
Niepokojące jest, że w ostatnich latach występowanie tego dość rzadko spotykanego w Polsce grzyba wyraźnie wzrosło. Niemiecki mykolog Andreas Gminde wiąże to zjawisko ze zmniejszeniem się ilości związków siarki w powietrzu.