Ryzyko przypadkowego zakażenia jest praktycznie zerowe. Ślady tzw. złogów beta-amyloidu wykryto w mózgach osób, które wiele lat wcześniej poddawano leczeniu hormonem wzrostu.
Hormon, pozyskiwany z przysadki mózgowej osób zmarłych, został prawdopodobnie zanieczyszczony cząsteczkami beta-amyloidu, które wiele lat później uformowały w mózgach ludzi złogi takie same jak w przypadku pacjentów z alzheimerem.
„To pierwszy przypadek rzeczywistego przeniesienia patologicznych złogów amyloidu. To bardzo niepokojące" – komentuje w „Nature" neurolog John Hardy z University College London.
„Jeszcze dekadę temu sam pomysł, że choroba Alzheimera może przenosić się między ludźmi, zostałby bezlitośnie wyśmiany (...). Jeżeli to się potwierdzi, oznaczać to będzie zagrożenie alzheimerem dla tysięcy innych ludzi leczonych w ten sposób" – komentuje w „Nature" Alison Abbott. Od lat 60. do połowy 80. ubiegłego wieku terapii hormonem wzrostu poddano ok. 30 tys. dzieci. Już wcześniej naukowcy byli świadomi, że podobna terapia może być powodem wystąpienia choroby Creutzfeldta-Jakoba u ludzi – to dlatego leczenia zaprzestano.
Do 2012 roku zidentyfikowano 226 przypadków śmiertelnych CJD wśród pacjentów leczonych ludzkim hormonem wzrostu. W preparacie znalazły się bowiem również priony – nienormalnie złożone, zmutowane białka wywołujące nieodwracalne uszkodzenia mózgu (CJD).