Dużo jest wołania o miłość na tej płycie, ale nieuchronnie przebijają się też echa wojny. Mieliście być pokoleniem bez wojny, co czujecie, również jako rodzice pokaźnej gromadki?
Utwory „Apetyt" i „Wiatr ze wschodu" zostały napisane pod wpływem ostatnich wydarzeń w Ukrainie. Moje dzieci są na bieżąco z wiedzą o wydarzeniach na froncie, ponieważ mają przyjaciół z Ukrainy, których poznali w szkole. Bardzo się zintegrowali, jeżdżą razem na deskorolkach, zakochują się i słuchają ukraińskiego, zresztą bardzo dobrego, rapu. Słyszą tragiczne historie o śmierci najbliższych, zniszczonych mieszkaniach i o braku perspektyw. Wcześniej COVID, teraz wojna tak blisko naszej granicy ma na pewno na nich ogromny wpływ. Do tego dochodzą problemy z psychiatrią dziecięca w szkołach. To trudny dla nich okres, ale cieszę się, że są pełni empatii i współczucia.
Śpiewasz, że nie da się stać między dobrem i złem. Co to w dzisiejszym świecie znaczy?
Tekst powstał w okresie, kiedy coraz częściej było słychać prorosyjską propagandę, także w ustach co poniektórych polityków. Rozkręcała się niechęć do uchodźców wojennych z Ukrainy. Nie mogę pojąć, jak to było możliwe po zbrodni w Buczy, w naszym kraju, który jest doświadczony trudną historią z Rosją. Wojna to upadek człowieka. Wygrywa nienawiść, przegrywa miłość. Warto w dzisiejszych czasach o tym przypominać.
KIM NOWAK „My”. Premiera: 27.10.2023, MYSTIC PRODUCTION
O ulotności jest „Piasek". Kiedy znajdujemy w kieszeniach bilety, ulotki – wiemy z jakiego czasu pochodzą. Piasek to dowód na to, że „Nie dostrzegamy/Ciągłych zmian/Chcemy ocalić co się da"?
Bardzo mi czas przyśpieszył, najstarsze moje dziecko właśnie kończy 18 lat. Piasek, który jest symbolem upływu czasu, przecieka mi przez palce szybciej niż kiedykolwiek. Świat technologicznie tez rozpoczął gonitwę, sztuczna inteligencja to ogromne wyzwanie. Czasami pragnę po prostu usiąść i gwałtownie zatrzymać świat, wcisnąć hamulec. Strasznie dużo chaosu wokół, mam poczucie, że tracę nad tym wszystkim kontrolę. Zbyt dużo historii ostatnio zbijała mnie z pantałyku.
„Miej wyj…ne jak Lionel”. Czy to pierwsze przekleństwo w tekście? Co znaczy?
Nie, dla mnie to są takie hiperbole, wyolbrzymienia, by podkreślić tragiczno-komiczny wydźwięk tekstu. Czasami to po prostu kontrast. Podobnie było w „Ok Bommer" czy kiedyś w „Czerwonej Sukience". To słowo robi karierę wśród młodych, ja czasami z nim się utożsamiam, jest takie punkowe. Zresztą lubię wszystkie zmiany językowe i nowe słówka, które robią karierę. To jest ciekawe i czasami zabawne. Dobrze czasami się niczym nie przejmować, mieć więcej dystansu i luzu, bo naprawdę można zwariować od wszechobecnego stresu. A Lionel to taki prekursor stylowego „Swag". Też modne ostatnio słowo. Gdy oglądałem klipy Ritchiego zawsze wydawało mi się, że Lionel to człowiek, który nie ma żadnych problemów życiowych. (śmiech). Jak zaczynasz krzyczeć do ekranu telewizora i dziecko pyta się zaniepokojone „tato co ty robisz?", to wiesz, że potrzebujesz gwałtownie wypocząć i wyłączyć telewizor. To takie piękne chwile, gdy masz przez moment wszystko gdzieś.