Kiedy debiutowała w 2010 r., a dwa lata później wydała „Born To Die”, pierwszą płytę nagraną dla dużej wytwórni, pisano o niej jak o wielkiej modowo-muzycznej kreacji w stylu retro, w klimacie gwiazd złotej epoki Hollywood – Lany Turner, której zawdzięcza pseudonim, z fryzurą i w sukni á la Rita Hayworth.
Wynosiła na piedestał i mitologizowała amerykańską popkulturę tworzoną, poczynając od lat 50. Serię jej przebojów rozpoczął „Video Games”, a potem wytykano jej, że karierę zawdzięcza ojcu – milionerowi Robowi Grantowi, znanemu z inwestycji w internecie. Sama rozpuszczała informacje o nadużywaniu alkoholu, gdy mieszkała w internacie. Potem szła pod prąd, krytykując feminizm, wreszcie zrezygnowała z kultu dla amerykańskiej przeszłości, który uznała za owoc mistyfikacji i chorobliwej amerykańskiej nostalgii. Pozostała jednak wierna melancholii i minimalizmowi w muzyce. Rytmiczne piosenki do tańca to nigdy nie był jej styl.
Tam, gdzie Clapton
Nie wiadomo, czy można wierzyć w historię powstania najnowszej płyty „Did You Know That There's a Tunnel Under Ocean Blvd”, przypomina bowiem chwytliwe sztuczki agencji PR. Na Instagramie ukazały się filmy dokumentujące włamanie do samochodu gwiazdy, gdzie miał być plecak z komputerem, w nim zaś niedokończone nagrania i rękopis najnowszego tomiku.
Jeśli ktoś był przygnębiony tymi złymi wieściami – spieszę z informacją, że płyta ostatecznie nie tylko powstała, ale też już trafiła do sieci. W Wielkiej Brytanii Lana dołączyła do ekskluzywnego grona gwiazd, których już sześć albumów zadebiutowało na szczycie UK Charts. Wiadomo też, że wokalistka będzie gwiazdą najważniejszych festiwali – Glastonbury w Wielkiej Brytanii oraz Lollapalooza w Ameryce.
Czytaj więcej
Ozzy Osbourne, który zapowiedział niedawno zaprzestanie występów, i AC/DC, które nie koncertowało z Brianem Johnsonem od 2016 r. - uświetnią kalifornijski Power Trip Festival w październiku.