Philippe Dauman, prezes Viacomu, odchodzi. Nie chciał go ani właściciel – 93-letni Sumner Redstone – ani Shari, jego córka, współwłaścicielka i wiceprezes firmy. Oficjalnie – jest to kara za złe wyniki finansowe firmy.
Viacom to medialna potęga nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Należą do niego między innymi MTV, VH1, CBS, Comedy Central, Nickelodeon i hollywoodzka wytwórnia filmowa Paramount Pictures.
Nie taki chory miliarder
Historia walki o władzę w jednym z największych koncernów rozrywkowych na świecie jest jak z filmowego scenariusza. Głównymi bohaterami są główny akcjonariusz, nestor rodu Sumner Redstone, jego córka oraz odchodzący prezes Philippe Dauman, który jeszcze przed pożegnaniem się z firmą chciał sprzedać 49 proc. wytwórni Paramount Pictures. A Paramount to ukochane dziecko Sumnera Redstone'a. W rzeczywistości jest to walka o to, kto ostatecznie przejmie po Redstonie władzę w Viacomie, który dzisiaj jest wyceniany na 40 mld dolarów.
Redstone uważa, że nie ma znaczenia, że odszedł z firmy, bo jako jej główny akcjonariusz i tak jest nadal w Viacomie najważniejszy. Udziałowcy popierający zmiany próbowali pozbyć się go wcześniej i udowodnić chorobę umysłową. Przeprowadzono nawet stosowne badania psychiatryczne. Okazało się jednak, że Redstone senior nie cierpi na demencję, którą próbowano mu wmówić.
Rozgrywka o władzę
Do finału bitwy o władzę w Viacomie doszło po kilku rozprawach sądowych. A awantura z nową mocą wybuchła w maju 2016 r., gdy szef Viacomu Dauman dowiedział się, że jeśli Redstone nie będzie w stanie zarządzać firmą bądź umrze, to nie on stanie się jego następcą. Miała to być kara za kiepskie wyniki finansowe. Dauman wiedział doskonale, że nie o finanse chodzi. Bo córka seniora rodu Shari Redstone od dawna nie chciała go na tym stanowisku. Doszło do żenującej wymiany opinii i publicznego prania brudów.