Coco Chanel. Legenda i życie – premiera książki

Justine Picardie odbrązowiła postać projektantki. To jedna z pięciu biografii Coco, jakie ukazały się w tym roku – pisze Paulina Wilk

Publikacja: 21.11.2011 17:42

Audrey Tautou w „Coco Chanel”

Audrey Tautou w „Coco Chanel”

Foto: AFP

O wiejskiej sierocie, która uciekając przed ponurą przeszłością, wyswobodziła kobiety z konwenansów, powstało dotąd 60 książek. W ciągu ostatnich 12 miesięcy do księgarń w Europie trafiło pięć nowych. Dwie z nich to opracowania naukowe, napisane przez znawczynie historii mody: Amy de la Haye ("Chanel: Couture & Industry") i Lindę Simon ("Coco Chanel").

Zobacz na Empik.rp.pl

Niemal równocześnie ukazała się prowokująca "Sleeping with the Enemy. Coco Chanel's Secret War" Hala Vaughana o romansie Coco z niemieckim nazistą w czasie II wojny światowej oraz "Chanel: An Intimate Life" Lisy Chaney, zawierająca niepublikowane listy i dzienniki kochanków Chanel. W takim towarzystwie książka Justine Picardie "Coco Chanel. Legenda i życie", wydana właśnie w Polsce, jest najbardziej udaną i przystępną propozycją.

Życie jak anegdota

Chanel z rozmysłem tworzyła własną legendę. Miała być jak jej stroje – elegancka, z odrobiną nonszalancji. Zrobiła ze swej biografii anegdotę, ubarwianą w zależności od tego, komu ją prezentowała. Justine Picardie, dziennikarka "Vogue'a", rozprawia się z mitami konsekwentnie, ale dyskretnie, nie szuka sensacji. Jako biografka jest powściągliwa i nie udziela ostatecznych odpowiedzi ani w sprawie licznych związków Chanel, ani kontrowersyjnych wątków jej życia: oskarżeń o pracę dla niemieckiego wywiadu czy wykorzystywania antyżydowskich ustaw dla uzyskania większych korzyści ze sprzedaży perfum. Stara się oddzielić fakty od mitów. Pruje i tnie uszytą przez Chanel opowieść, zafałszowaną i romantyczną. Nitka po nitce, wyciąga drobne kłamstwa, nieścisłości.

Książka Picardie jest rzetelną biografią, wciąga i dostarcza rozrywki. Autorka pamiętała, by nie przynudzać, choć miejscami niepotrzebnie rezygnowała z wnikliwości i zbyt powierzchownie potraktowała przełomowe momenty życia projektantki. W książce znalazły się efektowne anegdoty i ważne cytaty, intymne drobiazgi, ale też wiarygodna analiza psychologiczna bohaterki i szkic epoki. Chanel pozostaje tajemnicza i nieuchwytna.

Stałe zainteresowanie życiem Coco to dla biografów żyła złota, ale i coraz trudniejsze wyzwanie. Nie mogąc już powiedzieć o niej niczego nowego, zwykle koncentrują się na wątkach i epizodach.

Tak zrobili twórcy dwóch ostatnich filmów biograficznych. Anne Fontaine, reżyserując w 2009 r. "Coco Chanel" z Audrey Tatu, opowiedziała o Coco sprzed wielkiej kariery. Ukazała ją jako niekochaną sierotę i utrzymankę playboyów zdeterminowaną, by się wyróżniać. Sfilmowała narodziny buntowniczki, radykalnej, idącej pod prąd indywidualności. Akcja filmu urywa się w roku 1919 – pogrążona w wojnie Europa ma dopiero docenić wygodę i praktyczność strojów Coco.

W tym momencie historii zaczyna się druga filmowa opowieść – "Coco Chanel i Strawiński" Jana Kounena z Anną Mouglalis w roli głównej. W Rosji trwa rewolucja, do Paryża zjeżdżają tamtejsi arystokraci bez grosza. Coco daje im dach nad głową, a nawet zatrudnienie (pewna księżna przekwalifikowała się na szwaczkę), w zamian "pożycza" rosyjskie hafty i spełnia marzenie o byciu artystką. Przyjaźniła się i pracowała z Diagilewem, kochała Strawińskiego. Właśnie o ich płomiennym romansie i artystycznym partnerstwie, zresztą gorzko zakończonym, opowiada film, który okazał się jedynie gładką stylizacją.

Zwykła krawcowa

Tymczasem żywotność Chanel – postaci uwielbianej przez kolejne pokolenia – bierze się z zestawienia jej brutalnych doświadczeń i wyrafinowanej formy, jaką im nadała. Coco była pragmatyczna, uważała modę za element codzienności, coś potrzebnego i użytecznego. I choć opowiadała o swej przeszłości różne bajki, nie miała złudzeń. "Jestem tylko zwyczajną krawcową, staram się pomagać kobietom, by były młode i piękne. Ci inni projektanci, ci chłopcy, którzy malują różne śliczne rysuneczki, nie rozumieją kobiet" – mówiła.

Justine Picardie, podobnie jak większość biografów, portretuje w książce nie tyle projektantkę strojów, ile osobowość, która zaważyła na historii XX wieku. Estetyczna rewolucjonistka stała się konstruktorką nowej kobiecości. Pozostając od lat 20. ubiegłego stulecia niezrównaną wizjonerką, nie doczekała się godnej następczyni.

Swymi prostymi, swobodnymi strojami wyrwała kobiety z ról żon i kokot. Pozbawiła je piersi, bioder, talii, wyrzuciła gorsety. Ścinała modelkom włosy. Budziła do życia chłopczyce, które mogły pracować, biegać, gestykulować, nie tracąc szyku. "Elegancja ubioru leży w wolności" – uważała. Prawie 40 lat po śmierci pozostaje wciąż przywoływanym wzorem, niesłabnącą i pożądaną marką.

Dzisiejsze chłopczyce – androginiczne postaci z krótkimi włosami, odziane w luźne bluzki – są jej dłużniczkami. Cocomania to nie sezonowa moda, tylko wciąż odnawiany pomnik.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O wiejskiej sierocie, która uciekając przed ponurą przeszłością, wyswobodziła kobiety z konwenansów, powstało dotąd 60 książek. W ciągu ostatnich 12 miesięcy do księgarń w Europie trafiło pięć nowych. Dwie z nich to opracowania naukowe, napisane przez znawczynie historii mody: Amy de la Haye ("Chanel: Couture & Industry") i Lindę Simon ("Coco Chanel").

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Kinga Wyrzykowska o „Porządnych ludziach”
Literatura
„Żądło” Murraya: prawdziwa Irlandia z Polakiem mechanikiem, czarnym charakterem
Literatura
Podcast „Rzecz o książkach”: Mateusz Grzeszczuk o „Światach lękowych” i nie tylko
Literatura
Zmarły Mario Vargas Llosa był piewcą wolności. Putina nazywał krwawym dyktatorem
Literatura
Zmarł laureat Nagrody Nobla Mario Vargas Llosa