As nad asy
Wkrótce po publikacji „Wiedźmina" „Fantastyka" została zasypana listami od czytelników. Przeważały wyrazy zachwytu nad literackim kunsztem Sapkowskiego, choć znalazło się również parę oskarżeń o plagiat. W październiku 1987 r. doszło do tego, że redakcja była zmuszona opublikować oświadczenie, w którym udowadniała nielicznym pieniaczom, że wzorowanie się na ludowej baśni plagiatem jednak nie jest.
W obliczu niezwykłej popularności, jaką zyskał Geralt, jego twórca postanowił nie ograniczać się do jednej historii z udziałem zabójcy potworów i już niebawem wojownikowi temu dane było przeżyć kolejne przygody, skonstruowane według schematu: bierzemy popularną baśń, przekręcamy to i owo oraz w cały ten galimatias wrzucamy wiedźmina, żeby zrobił porządek. Tym sposobem dzielny mutant jadł kolację w zamku przemienionego w bestię szlachcica, którego odczarować mogła jedynie prawdziwa miłość, ścierał się z bandą morderców dowodzoną przez Królewnę Śnieżkę, swatał księcia z syrenką, poskramiał dżina, a nawet ze swoim przyjacielem bardem Jaskrem zawędrował raz na koniec świata, gdzie mu diabeł powiedział dobranoc. Po drodze zdążył jeszcze wpaść w szpony pewnej ciemnowłosej czarodziejki o nieposkromionym apetycie erotycznym i wplątawszy się w intrygi cintryjskiej królowej Calanthe, związać swe przeznaczenie z jej wnuczką Ciri.
Z każdym kolejnym opowiadaniem rosła sława Sapkowskiego. Nie trzeba było długo czekać, aby pojawiające się dotąd na łamach prasy historie ukazały się w formie książkowej. W 1990 r. wydawnictwo Reporter opublikowało „Wiedźmina", zbiór zawierający cztery teksty o przygodach łowcy potworów i opowiadanie „Droga, z której się nie wraca" – o matce Geralta, czarodziejce Visennie. Trzy lata później nakładem Supernowej ukazało się „Ostatnie życzenie". W tym samym roku czytelnicy mieli okazję jeszcze raz spotkać się z Geraltem, gdyż na rynek trafił „Miecz przeznaczenia", wydany również przez Supernową. Wkrótce gruchnęła wieść przyprawiająca wszystkich fanów białowłosego o rozkoszne drżenie serca: z wyroków Sapkowskiego (i wolnego rynku) mutant lada dzień miał opuścić krainę krótkiej formy, by udać się na włóczęgę po świecie epickiej sagi. I rzeczywiście w następnym roku ukazała się pierwsza część pięciotomowego cyklu o wiedźminie. Przez następne kilka lat entuzjaści przygód Geralta sami mieli okazję dokonywać epickich czynów, by zdobyć kolejne części cyklu, które rozchodziły się z prędkością światła. Oczekiwanie na dalszy ciąg mogli sobie osładzać lekturą wychodzących w tym czasie komiksów o losach wiedźmina autorstwa słynnego rysownika Bogusława Polcha i wieloletniego redaktora „Fantastyki" Macieja Parowskiego. Pośród tych zeszytów znalazła się perełka: „Zdrada", czyli adaptacja nigdy nienapisanego przez Sapkowskiego opowiadania, które zaistniało wyłącznie w rozmowach twórcy Geralta i autorów komiksu.
Popularność Geralta z Rivii sprawiła, że Andrzej Sapkowski, do którego zdążyło już przylgnąć miano Asa, mógł spokojnie porzucić dawną pracę i zostać zawodowym pisarzem. Autor przygód wiedźmina wznosił się do góry niczym rakieta, której paliwem było uwielbienie fanów. Zostawszy niekwestionowanym cesarzem polskiej fantastyki, zadziwił wszystkich, gdy wyrwał się z getta fantasy i wyruszył w podróż po szerokiej i zasadniczo wrogiej wobec opowieści o elfach przestrzeni tzw. mainstreamu, zwanego z pyszna literaturą poważną. Mimo sarkania niektórych przedstawicieli tego ostatniego gatunku, którym wstyd było przyznać, że w trakcie bezsennych nocy zastanawiają się, czy Geralt połączy się w końcu z ukochaną Yennefer, As został jedną z najjaśniejszych gwiazd literackiego nieboskłonu III Rzeczypospolitej, a najwymowniejszym potwierdzeniem jego statusu było m.in. przyznanie mu w 1997 r. Paszportu „Polityki" i odznaczenie go 15 lat później przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego srebrnym medalem Gloria Artis.
Geralt
Kim właściwie jest wykreowany przez Andrzeja Sapkowskiego bohater, któremu pisane było zawładnięcie masową wyobraźnią? To obdarzony nadludzkimi zdolnościami mutant wyhodowany tylko do jednego celu: zabijania zagrażających ludzkości potworów. Przynajmniej tak to wygląda w teorii, bo w praktyce białowłosy wojownik – wbrew swoim bliźnim, chcącym postrzegać go wyłącznie jako narzędzie podobne do dwóch noszonych przez niego mieczy – jest postacią pełną sprzeczności i nad wyraz skomplikowaną. Mimo że tajemnicze rytuały i genetyczne operacje przemieniające ludzkie dzieci w wiedźminów powinny teoretycznie pozbawiać je uczuć, Geralt nie jest wyłącznie biologiczną maszyną do zabijania. Targają nim liczne rozterki, namiętności i niemożliwe do zrealizowania pragnienia, które uniemożliwiają mu zachowanie wymaganej od przedstawicieli jego cechu neutralności.
Wędrujący po Północnych Królestwach mistrz miecza raz za razem wciągany jest w lokalne konflikty, zbyt często różni szemrani osobnicy mylą go z płatnym zabójcą i zbyt często sumienie, którego nie powinien mieć, nie pozwala mu przejść obojętnie obok krzywdy. Co gorsza, w otaczającym go świecie bestii do zgładzenia jest coraz mniej, za to coraz częściej to jego ludzie postrzegają jako przeklęte dziwadło, które najlepiej byłoby czym prędzej zabić, a jego truchło spalić. Rzeczywistość kompletnie przestała przystawać do tego, co od wieków wpajano wiedźminom, a ich bractwo stało się niepokojącym anachronizmem. Dawnymi czasy zło miało oblicze zakrwawionego pyska wilkołaka, jednak Geraltowi zdarza się spotykać wampiry i smoki mające w sobie więcej człowieczeństwa niż ludzie, których ma przed nimi bronić. Nawet ostateczne przeznaczenie głównego bohatera całkowicie odbiega od tego, jakie planowali dla członków jego zakonu ci, którzy przed wiekami powołali go do życia. Przez stulecia żaden ze zmutowanych wojowników nie umarł we własnym łóżku, lecz koniec, który znajdowali w walce z krwiożerczymi potworami, miał mimo wszystko pewne cechy epickie, tymczasem Biały Wilk, jak nazywany jest niekiedy Geralt, zginie zadźgany widłami w trakcie pogromu nieludzi w Rivii. Smutny paradoks losów Geralta i jego współbraci polega na tym, że gdy w niedalekiej przyszłości wiedźminów zabraknie, ci znawcy sztuki walki mieczem, przez współczesnych uważani za niewiele lepszych od zwykłych opryszków, wspominani będą jako szlachetni członkowie mistycznego bractwa kapłanów-wojowników, strzegących naturalnego porządku świata.