Siostrzyczki tylko koncertowe

Od prawie 20 lat nie wydali płyty z premierowym materiałem. W ogóle na koncie mają tylko trzy albumy. Ich działalność ogranicza się tylko do koncertowania. A jednak wciąż budzą zaciekawienie, a w niektórych krajach, na przykład w Polsce, są otaczani kultem.

Publikacja: 26.03.2009 13:12

Formacja The Sisters of Mercy debiutowała w 1980 roku w klubach Leeds. Grała wtedy piosenki wyrastaj

Formacja The Sisters of Mercy debiutowała w 1980 roku w klubach Leeds. Grała wtedy piosenki wyrastające wprost z punk rocka

Foto: EPA

The Sisters of Mercy to tak naprawdę jeden człowiek – Andrew Eldritch, wyjątkowo charyzmatyczna postać rocka. Jest wszakże jeszcze drugi stały „członek formacji” nazywany Dr Avalanche. To automat perkusyjny, który nadaje muzyce grupy charakterystyczny, transowy rytm o potężnej sile.

Formacja debiutowała w 1980 roku w klubach Leeds. Grała wtedy piosenki wyrastające wprost z punk rocka, Eldritch nie krył też fascynacji Iggym Popem czy Velvet Underground. Głośniej zrobiło się o niej po udziale w radiowej audycji słynnego promotora rocka Johna Peela.

W 1985 roku ukazał się pierwszy album „First and Last and Always”, który znalazł się nawet na 14. miejscu Billboardu. Jest to zaskakujący wynik, biorąc pod uwagę, że muzyka Sisters of Mercy zaliczana była do rocka niezależnego.

Rok później doszło do rozłamu w grupie – odeszło dwóch muzyków, którzy pod nazwą The Sisterhood chcieli grać utwory dawnej formacji. Eldritch dokonał jednak szatańskiej zagrywki – nagrał nowe utwory i wydał je pod nazwą… The Sisterhood! Wayne Hussey i Craig Adams przemianowali swoją grupę na The Mission.

W 1987 roku ukazuje się najbardziej znany i najlepszy album Sisters of Mercy „Floodland” uznany za jedno z arcydzieł gotyckiego rocka. Podniosły, pompatyczny charakter utworów, niski głos wokalisty i niesamowite, potężne brzmienie sekcji rytmicznej do dziś robią wrażenie.

Trzy lata później grupa nagrywa „The Visio Hing” – album bardzo nierówny, gdzie obok znakomitych kawałków są utwory zupełnie nietrafione. Zespół podryfował w stronę klasycznego, gitarowego grania.

Od tego czasu Sisters of Mercy nie wydało żadnej nowej płyty. Co nie znaczy, że Andrew Eldritch nie pisze nowych piosenek. Można ich posłuchać właśnie na koncertach. Nie ma więc innej możliwości poznania obecnego oblicza Siostrzyczek, jak tylko podczas wypadu do Stodoły.

The Sisters of Mercy, Stodoła, Warszawa, ul. Batorego 10, bilety: 105 zł, rezerwacje: [link=http://www.stodola.pl" target="_blank]www.stodola.pl[/link], poniedziałek (30.03), godz. 20

The Sisters of Mercy to tak naprawdę jeden człowiek – Andrew Eldritch, wyjątkowo charyzmatyczna postać rocka. Jest wszakże jeszcze drugi stały „członek formacji” nazywany Dr Avalanche. To automat perkusyjny, który nadaje muzyce grupy charakterystyczny, transowy rytm o potężnej sile.

Formacja debiutowała w 1980 roku w klubach Leeds. Grała wtedy piosenki wyrastające wprost z punk rocka, Eldritch nie krył też fascynacji Iggym Popem czy Velvet Underground. Głośniej zrobiło się o niej po udziale w radiowej audycji słynnego promotora rocka Johna Peela.

Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze