George Clooney: Idy marcowe otworzyły festiwal w Wenecji

Mocny film o brudzie amerykańskiej kampanii prezydenckiej otworzył festiwal w Wenecji – pisze Barbara Hollender z Wenecji

Publikacja: 31.08.2011 19:25

Eva Rachel Wood i George Clooney w Wenecji

Eva Rachel Wood i George Clooney w Wenecji

Foto: AFP

George Clooney gdziekolwiek się pojawi, wzbudza entuzjazm tłumów. Do Wenecji przyjechał w świetnej formie. Prasa pisała o jego niedawnym zerwaniu z włoską narzeczoną Elisabettą Canalis, jednak aktor nie wygląda na strapionego. Cztery miesiące temu stuknęła mu pięćdziesiątka, ale nie próbuje farbować lekko siwiejących skroni. Uśmiechnięty, ze znakomitą sylwetką, dojrzewa jak dobre wino.

Zobacz galerię zdjęć

Jako aktor lubi jeszcze czasem widzów zabawić. Jako reżyser proponuje im poważną rozmowę. Przed dziewięcioma laty w "Niebezpiecznym umyśle" opowiedział o showmanie, który zmienił oblicze telewizji, a jednocześnie był płatnym mordercą na usługach CIA. Znakomite "Good Night and Good Luck" z 2005 roku jest refleksją na temat siły czwartej władzy. Teraz dotyka samej esencji polityki – kampanii prezydenckiej. "Idy marcowe" to ekranizacja wystawianej na Broadwayu sztuki Beau Willimona "Farragut North". Akcja toczy się w czasie preelekcji w stanie Ohio.

– Nie jestem katolikiem ani ateistą. Nie jestem Żydem ani muzułmaninem. Moją religią jest konstytucja Stanów Zjednoczonych – mówi w prologu filmu młody człowiek, patrząc na puste rzędy krzeseł. Kiedy sala się zapełni, tak właśnie zacznie swoje przemówienie gubernator Mike Morris (George Clooney), który stara się o prezydencką nominację partii demokratycznej. Mężczyzna z pierwszej sceny jest jego sekretarzem prasowym (znakomity Ryan Gosling), pełnym zapału i wiary w ideały demokracji. "Idy marcowe" są filmem o utracie niewinności. Jego i Ameryki.

– Żyjemy w trudnym czasie – mówił na konferencji prasowej George Clooney. – Rządy wielu krajów nie dają sobie rady z kryzysem i upadkiem moralności. Kiedy opowiadałem o "Idach...", w wielu miejscach słyszałem: "Przecież to o nas...".

Amerykanie też już dawno stracili złudzenia, że polityka pełna jest ludzi nieskazitelnych, myślących wyłącznie o pomyślności narodu. Coraz częściej pokazują związki świata biznesu i rządzących, a także gry na szczycie władzy.

Aktor, który do tej pory stał jak mur za partią demokratyczną, występując przeciwko George'owi W. Bushowi i wspierając Baracka Obamę, tym razem zrobił bardzo gorzki film.

– Staliśmy w blokach startowych już w 2008 roku – twierdzi Clooney. – Jednak to nie był dobry czas dla takiego filmu. Amerykanie mieli mnóstwo entuzjazmu, patrzyli w przyszłość z nadzieją i radością. Dziś niewiara wróciła. Choć tak naprawdę jest to bardziej film o naturze ludzkiej niż o polityce. Nic się przecież nie zmieniło od czasów Juliusza Cezara.

W "Idach marcowych" pokazał moralne bagno. Zakłamanego, uwikłanego w seksaferę kandydata na prezydenta, jego sztab nastawiony wyłącznie na sukces i własne kariery. Niby nic odkrywczego. Żeby dojść do konstatacji, że polityką rządzi cynizm, wystarczy włączyć telewizor. A jednak film robi wrażenie. Nie dlatego, że młody sekretarz prasowy zderza się z kłamstwem i manipulacją, tracąc złudzenia. Raczej dlatego, że podejmuje bezwzględną grę. Kiedy spojrzy prosto w kamerę telewizyjną pod koniec filmu, będzie kimś zupełnie innym niż ów nieśmiały chłopak z prologu.

– Wychowałem się na kinie lat 70. – mówi Clooney. – Na filmach, których twórcy nie dawali łatwych odpowiedzi, tylko zadawali wiele pytań. Ja też staram się pytać. Pyta razem ze świetnymi aktorami – Ryanem Goslingiem, Philipem Seymourem Hoffmanem, Paulem Giamattim, Marisą Tomei.

Clooney, na ekranie homo politicus, w życiu nie zamierza pójść śladami Ronalda Reagana ani Arnolda Schwarzeneggera. Śmieje się, że przeżył życie tak, że nie mógłby myśleć o polityce: "Za dużo kobiet, za dużo używek. Musiałbym chyba zacząć kampanię od oświadczenia: "Robiłem wszystko, wypiłem morze alkoholu. Teraz porozmawiajmy poważnie". Myślicie, że byłby to dobry slogan wyborczy?"

"Idy marcowe" były znaczącym otwarciem festiwalu. Wygląda na to, że w czasie weneckiej imprezy nieraz jeszcze twórcy będą przyglądać się współczesnej moralności.

 

Atrakcje tegorocznego festiwalu

„Idy marcowe" są pierwszym filmem tegorocznego konkursu głównego. Do walki o Złotego Lwa ruszają następni.

W ostatnim roku swojego dyrektorowania Marco Mueller ściągnął do Wenecji plejadę reżyserskich gwiazd. To tutaj odbędą się światowe premiery nowych filmów Romana Polańskiego ("Rzeź"), Davida Cronenberga ("Niebezpieczna metoda"), Aleksandra Sokurowa ("Faust") czy Johnniego To ("Życie bez zasad"). Swoje filmy pokażą też nowe, wschodzące gwiazdy kina, m.in. znakomita Brytyjka Andrea Arnold ("Wichrowe wzgórza") i autor głośnego "Głodu" – Steve McQueen ("Wstyd").

Polskich filmów w programie oficjalnym nie ma. Jedynie do niezależnej sekcji "Venice Days" zaproszony został debiut Leszka Dawida "Ki".

Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Kultura
Polska kultura na EXPO 2025 w Osace
Kultura
Ile czytamy i jak to robimy? Młodzi więcej, ale wciąż chętnie na papierze
Kultura
Podcast „Rzecz o książkach”: Noblistka z Korei śni o podróży do Zakopanego