Artykuł z miesięcznika "Sukces"
Myślę, że Jezus był współczującym, niezwykle inteligentnym gejem, który rozumiał ludzkie problemy. Na krzyżu wybaczył swoim prześladowcom. Jezus chciał, byśmy się kochali i sobie wybaczali – powiedział pewien muzyk w rozmowie z serwisem Parade.com. I pewnie jego wypowiedź przeszłaby bez echa, gdyby tym kimś nie był Elton John. Człowiek, który ma na koncie setki milionów sprzedanych płyt i jest tak bogaty, że mówi: „Luksus mi się znudził". A że jest dobry w tym, co robi, potwierdziła sama brytyjska królowa, nadając mu tytuł szlachecki. W końcu z Elżbietą II się nie dyskutuje....
Rok 1965. Na scenie Bluesology. Stuard A. Brown śpiewa „Time's Getting Tougher Than Tough" – klasyczny bluesowy kawałek. Ale uwagę zwraca 18-letni chłopak siedzący za fortepianem. Szczupły, w okularach, które kiedyś staną się jego znakiem rozpoznawczym. Ręce zapamiętale biegają po klawiaturze. Ten chłopak to Regi Dwight. Kilka lat później zostanie Eltonem Johnem. Na cześć dwóch muzyków: Eltona Deana i Long Johna Baldry'ego.
Rok 1973. Czwartkowy wieczór. W telewizji BBC One trwa właśnie TOTP, czyli kultowa lista „Top of The Pops". Na drugim miejscu notowania jest właśnie on. Ma na sobie połyskujący niebieski kombinezon i brokatowe białe gogle. Maskuje lekko rzednące włosy. Rewelacyjnie śpiewa „Goodbye Yellow Brick Road".
Wtedy już spełniał się jego sen o karierze. Wyśnił go sobie jeszcze jako nastolatek, kiedy zdecydował, że chce być profesjonalnym muzykiem i rzucił szkołę średnią. – Moje dzieciństwo było zajeb... nudne. W budzie muzyki uczyła tylko jedna pani, pochodziła chyba z Barbados i grała na starym pianinie – wspominał w wywiadach. On sam jednak na pianinie uczył się grać od trzeciego roku życia, był zdolny i miał znakomity słuch. Jako 11-latek dostał stypendium w prestiżowej Royal Academy of Music. Rodzice nie byli zachwyceni wyborem takiej kariery, szczególnie ojciec, żołnierz RAF. Później jednak rozwiedli się, a nowy wybranek mamy, malarz, wspierał Reginalda.