O tym, że modna do niedawna wielozadaniowość (multitasking) bywa kiepskim pomysłem, przekonała się Nadine Lu, autorka bloga BoMaBycMrucznie.pl. – Nigdy nie mogłam zdecydować się na jedną rzecz, dlatego próbowałam wszystkiego po trochu. Chodziłam na staże, a w trakcie studiów zapisałam się nawet do szkoły policealnej, żeby nie mieć poczucia zmarnowanego czasu i przegapionej szansy. Byłam zmęczona i niewyspana, ale to się dla mnie nie liczyło. W tamtym czasie brak działania wywoływał we mnie poczucie winy. Zanim rozpoczęłam studia, zdarzało mi się spędzać czas, siedząc przed telewizorem. Bardzo nie chciałam tego powtórzyć – opowiada. I, jak sama przyznaje, wpadła ze skrajności w skrajność. W tygodniu zajęcia i staże, w weekendy – szkoła policealna. Wieczorami korzystała z?życia studenckiego: zdarzało się, że szła na egzamin prosto z imprezy. – W tym czasie rozkręcałam swojego bloga i dużo czasu spędzałam, surfując w internecie. Kiedy miałam się uczyć, jednocześnie włączałam sobie serial. Tak przygotowywałam się do kolokwiów – na każdy rzut okiem na notatki przypadały dwa spojrzenia w ekran. Ciągle się z czymś nie wyrabiałam. Zdarzało się, że kiedy miałam zbyt dużo zaległości w ramach jakiegoś przedsięwzięcia, po prostu z niego rezygnowałam.
Tekst pochodzi z Magazynu Sukces
Podobne problemy pojawiły się, gdy zaczęła pracować w domu. – Wydawało mi się, że jest to sytuacja idealna. I choć lubię taki tryb pracy, to okazał się dla mnie pułapką – mówi. Zawsze można było przerwać wykonywanie obowiązków zawodowych i odkurzyć mieszkanie, rozwiesić pranie, zmyć naczynia czy wyjść do sklepu. I tak właśnie robiła: pracowała i zajmowała się domem jednocześnie.
Nic nadzwyczajnego – powiedzą zapewne gorący wyznawcy idei multitaskingu. Czyli nie ma powodów do niepokoju? Wręcz przeciwnie! Clifford Nass, profesor na Uniwersytecie Stanforda w USA, przeprowadził badania, w których sprawdził, w jaki sposób zwolennicy multitaskingu radzą sobie z wykonywaniem wielu zadań jednocześnie. Założył, że takie osoby mają jakiegoś rodzaju talent, który pozwoli im poradzić sobie z wywiązaniem się z obowiązków lepiej niż reszta badanych.
Wyniki eksperymentu zaskoczyły jego pomysłodawcę. Okazało się, że osoby praktykujące multitasking marnowały bardzo dużo czasu na błahostki, przez co uporanie się z wykonaniem poleceń zajmowało im więcej czasu. W dodatku nie przekładało się to na jakość. – Owszem, wielozadaniowcy robili wiele rzeczy, ale każdą kiepsko – skomentował Nass.