Do 2021 roku z rynku mają zniknąć takie plastikowe przedmioty, jak kubki, talerzyki, słomki, sztućce, patyczki higieniczne i mieszadła do napojów – mówi dyrektywa przegłosowana przez Parlament Europejski. Inne przedmioty z tworzyw sztucznych mają być stopniowo ograniczane. Są jednak politycy, którzy uważają, że w Polsce pożegnanie z plastikiem powinno następować jeszcze intensywniej. To posłowie z Klubu Platforma Obywatelska – Koalicja Obywatelska.
W grudniu założyli Parlamentarny Zespół „Zerwij z plastikiem". W skład wchodzi 17 posłów, a szefową jest Agnieszka Pomaska. Z regulaminu zespołu wynika, że do jego zadań należy m.in. „upowszechnianie wiedzy na temat szkodliwego wpływu plastiku na środowisko naturalne oraz zdrowie", „inicjowanie kampanii społecznych" oraz „przygotowanie zmian legislacyjnych".
Groźne opakowania
Na czym miałaby polegać zmiana prawa? – Uważam, że niektórych rodzajów plastików nie powinno się używać do pakowania żywności ani serwowania potraw, zwłaszcza w szkołach. W Wielkiej Brytanii istnieje na przykład prawo zakazujące dodawania plastiku do kosmetyków. W Polsce tego nie ma, więc tzw. mikrogranulki dodaje się do pasty do zębów i kremów, a następnie trafiają one do wody – wyjaśnia Pomaska.
Czytaj także: Walka z plastikiem w UE - jeszcze można uniknąć ofiar
Dodaje, że polscy rządzący powinni zainteresować się plastikiem niezależnie od regulacji unijnych. Powód? Jak zauważa posłanka, w Brukseli mówi się zwłaszcza o negatywnym wpływie odpadów z tworzyw sztucznych na środowisko, a ograniczenie plastiku jest uzasadniane chęcią ochrony mórz i oceanów. – Jest jeszcze drugi, często pomijany aspekt tej sprawy: negatywny wpływ plastiku na ludzkie zdrowie – mówi Pomaska.