Do rad gmin, sejmików, na funkcje wójta, burmistrza i prezydenta startuje 262 233 kandydatów. Mandatów jest 49 288, a więc ponad pięć razy mniej.
Dotychczas lustracji byli poddawani wyłącznie ci, którzy wybory wygrali. Teraz, zgodnie z przepisami znowelizowanej w 2007 r. ustawy lustracyjnej, oświadczenie musieli złożyć wszyscy kandydaci. Gdyby tego nie zrobili, nie zostaliby zarejestrowani. Pochodząca z ich oświadczenia informacja o tym, czy współpracowali ze służbami PRL czy nie, będzie umieszczona w obwieszczeniach wyborczych przy nazwisku. Mają one zostać ogłoszone już dziś.
Potem te informacje zweryfikują biura lustracyjne Instytutu Pamięci Narodowej. – Kończymy przygotowania do lustracji samorządów – przyznaje Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN. – To bardzo duże przedsięwzięcie. W związku z nowymi obowiązkami musieliśmy zrezygnować z części bieżących spraw i oddelegować dodatkowych pracowników.
Ta operacja musi potrwać. Na pewno nie skończy się przed wyborami. Jak podkreśla Arseniuk, w pierwszej kolejności lustracji będą poddani ci, którzy zdobędą mandaty w samorządach. Jednak i ci, którzy przegrają, zostaną zlustrowani i jeśli się okaże, że skłamali w oświadczeniu, sprawa trafi do sądu.
Nowe zasady składania oświadczeń (przed wyborami, a nie jak dotychczas w ciągu trzech miesięcy od zdobycia mandatu) mają ukrócić proceder lekceważenia tego obowiązku. W poprzednich wyborach tylko na Śląsku nie zrobiło tego 86 samorządowców, w Małopolsce – prawie pół tysiąca. Nie spotkała ich za to kara. W 2007 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że osobom wybranym w wyborach bezpośrednich nie można odebrać mandatu, nawet jeśli złamały prawo, nie składając oświadczenia.