Pokazanie całemu światu twarzy truciciela z KGB to porażka Kremla, ale patrząc szerzej, w obu wypadkach – Nawalnego i hakerów – Kreml wydaje się być stroną atakującą. Atak hakerski ocenić można jako niewątpliwy rosyjski sukces. Nawet jeśli zamach na Nawalnego nie udał się i posypały się sankcje, to Putin nie musi obawiać się odpowiedzialności. Jego pewność siebie znamionuje cyniczne stwierdzenie „gdyby rosyjskie służby chciały go otruć, to z pewnością dokończyły by roboty”. Wśród rosyjskiej opozycji zamach rozbudza najpewniej strach a Kreml ma prawo przypuszczać, że Nawalny nie będzie miał odwagi wrócić do Rosji (choć zapowiedział już, że wraca). Byłyby to punkty, jakie zbiera rosyjski przywódca, w globalnej wymianie ciosów.
Wypada jednak zapytać czy wydarzenia te nie świadczą o czymś wprost przeciwnym.
To, że międzynarodowa grupa dziennikarzy śledczych Bellingcat ustaliła listę rosyjskich morderców-trucicieli, a dziennikarz zapukał nawet do drzwi jednego z nich, wydaje się już dostateczną kompromitacją rosyjskich służb o rzekomo wysokiej, choć dosyć ponurej, reputacji. To jednak, że Nawalny mógł porozmawiać ze swoim niedoszłym mordercą telefonicznie, a ten opowiedział mu o wszystkim, mniemając, że rozmawia ze swoim przełożonym, daje już efekt ośmieszający. Ujawniono nawet tak intymne szczegóły jak poszukiwania majtek Nawalnego, w których kryła się trucizna i które stanowiły dowód rzeczowy. Majtki istotnie pozyskano, nikt jednak pozyskania jednych majtek nie uzna za wielki triumf KGB.
Sprawa Nawalnego to kolejna wpadka rosyjskich służb. Sprawców dwóch innych głośnych ataków - zabójstwa Alexandra Litwinienki i próby zabójstwa Siergieja Skripala też odnaleziony w Moskwie, pokazując całemu światu ich twarze i nazwiska. Zamach na Skripala był, trzeba przypomnieć, również nieudana jak na Nawalnego, z czego widać, że Putin nie powinien być taki pewny, że jego służby, wedle jego cynicznego stwierdzenia zawsze „kończą robotę”.
Trudno też sobie wyobrazić, że atak hakerski, który przygotowuje się wiele miesięcy jest natychmiastową odpowiedzią na demaskację zawstydzającej nieudolności rosyjskich specsłużb z wydziału zabójstw. Wiemy zresztą, że przygotowania do internetowego ataku na amerykańskie instytucje musiały trwać długo i rozpoczęły się wedle dzisiejszej wiedzy w marcu. Próba otrucia Nawalnego to 20 sierpnia. Obie daty nie pozwalają na łączenie obu wydarzeń.