W wyborach do sejmików wojewódzkich PO zdobyła nieco ponad 31 proc. głosów. To o 4 pkt proc. więcej niż w 2006 r. Wówczas dostała 27,18 proc. głosów. Ale w porównaniu z wyborami do parlamentu z 2007 r., kiedy zdobyła 41,5 proc. głosów, to spadek o 10 pkt proc.
W wyborach do rad powiatów na kandydatów partii Donalda Tuska zagłosował co piąty wyborca (20,23 proc.), a do rad gmin więcej niż co czwarty (27,6 proc.). PO zdobyła też 27,6 proc. głosów w wyborach do rad gmin.
– Te wybory to duży sukces PO, która umocniła się w zachodniej części kraju i prawdopodobnie będzie współrządzić w większości sejmików z SLD lub PSL – mówi Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu w Kielcach. – Z drugiej jednak strony poparcie niższe niż w 2007 r. oznacza, że kończy się czas hegemonii tej partii i dwubiegunowej sceny politycznej.
Czy układ, w którym dwie największe partie, PO i PiS, ściskały jak w imadle dwie mniejsze, czyli PSL i SLD, odchodzi do lamusa? PiS utrzymało drugą pozycję na scenie politycznej, ale poparcie dla tej partii jest najmniejsze od 2005 r., kiedy zdobyło władzę.
W sejmikach PiS otrzymało 23 proc. głosów, a w 2006 r.