luty 2008
Godzina Zero
22 marca trzeba było przetworzyć dwa wydania, żeby nazajutrz wydanie elektroniczne wyszło równocześnie z „papierowym". Dzień później serwis był już dostępny dla internautów.
Mały zespół przy pomocy raczkującej technologii przenosił do Internetu część gazety „papierowej" i prowadził rubrykę „Z ostatniej chwili" (zwaną w żargonie redakcyjnym „OCH-em"), która - wbrew swojej nazwie - aktualizowana była tylko kilka razy dziennie.
- W trójkę zajmowaliśmy się wszystkim. Od pisania informacji, przez prace graficzne, po wydawanie gazety - wspomina Marek Kopyt.
- Powstał „podręcznik", jak sobie radzić przy różnych problemach. Główną część podręcznika było wydawanie. Był to spis komend, które nikomu poza Kopytem nic nie mówiły. Wszystko trzeba było wydać dwa razy - najpierw na serwerze testowym, później na głównym - wspomina Iwona. Najpierw wszystko sprawdzaliśmy na testowym – czy wszystkie linki skaczą, a każda ręcznie wtłoczona grafika trafia na stronę.
W czerwcu do zespołu dołączyła Dorota Gajos. - Pracowaliśmy w dwóch niewielkich i połączonych przejściem pokoikach na poddaszu budynku przy placu Starynkiewicza. Atmosfera pracy była niezwykła, byliśmy zgranym zespołem, głównie dzięki osobowości Kopyta - mówi po latach.
Pierwszy rok
Rzeczpospolita On Line już w 1997 roku prowadziła nowatorskie jak na tamte czasy projekty.
- Obsługiwaliśmy wyprawy wysokogórskie w Himalaje. Reporterka wyposażona w sprzęt satelitarny donosiła z bazy na ośmiotysięczniku Makalu na bieżąco, przesyłała zdjęcia i... nie, wideo nie było - wspomina Mirek. - Już przesłanie większego zdjęcia było nie lada wyzwaniem.
- Do wyborów parlamentarnych 1997 roku przygotowaliśmy specjalną podstronę z - jak byśmy dziś powiedzieli - aplikacją, która umożliwiała wirtualne głosowanie w dowolnie wybranym okręgu wyborczym na terenie całej Polski. Nie było wówczas geolokalizacji i tylko od użytkowników zależało, czy głosują rzeczywiście „u siebie". Oczywiście, jak zwykle w Internecie, nasze wirtualne wybory w cuglach wygrała UPR - śmieje się jeden z założycieli.
Marek Kopyt - jak na pioniera dziennikarstwa internetowego przystało - dzielił się z czytelnikami osiągnięciami nowatorskiego jak na owe czasy serwisu. W pierwszą rocznicę jego istnienia z dumą wymieniał liczby: 30-40 tysięcy wizyt dziennie, 55 tysięcy czytelników (dziś około 800 tys. wizyt dziennie i ponad 2 miliony czytelników miesięcznie) i chwalił się awansem technologicznym: „Rok temu publikowaliśmy najwyżej kilkanaście zdjęć biało-czarnych, dziś zdarzają się wydania z kilkudziesięcioma barwnymi fotografiami i rysunkami, z możliwością ich powiększania."
„Rok 2001 przyniósł „Rzeczpospolitej On Line" pierwszy sukces. Została wyróżniona na Międzynarodowych Targach Komputerowych Expo 2001 odbywających się w Warszawie. W kategorii wortali informacyjnych zdobyła pierwsze miejsce za elektroniczne wydanie gazety „Rzeczpospolita" – czyli za stronę www.rzeczpospolita.pl" - relacjonuje nasza redakcyjna koleżanka Natalia Węgrzyn, która historii serwisu poświęciła pracę magisterską.
Więcej, niż gazeta
W 2005 roku internetowe wydanie gazety zaczęło przypominać serwis informacyjny z prawdziwego zdarzenia. Ówczesny kierownik Staszek Ulicki powiększył zespół (który w międzyczasie wzbogacił się o nieżyjącego już dziś Jana Aftykę, Agnieszkę Kazimierczuk, Renatę „Zytę" Wróbel i Grześka Kowalczyka). Pojawili się nowi redaktorzy, a obowiązek przenoszenia do serwisu tekstów z wydania papierowego wzięli na siebie zatrudnieni w firmie studenci. Na stronie, poza tekstami z gazety, zaczęło się pojawiać coraz więcej aktualnych, pisanych na bieżąco wiadomości. „OCH" nabrał rozpędu - był aktualizowany kilka razy na godzinę. Ruszyły prace nad profesjonalnym systemem redakcyjnym, które ukończył dopiero następca Staszka - Michał Prysłopski.
W 2007 roku „Rzepa" Online zyskała nowe logo - rp.pl. Zespół się rozrósł i wyspecjalizował - powstały osobne działy: informacyjny, prawny, wreszcie ekonomiczny.
Serwis zyskał nowe funkcjonalności. Ruszyły blogi, na których czytelnicy dyskutują z naszymi publicystami. Od 2009 roku działa telewizja internetowa tv.rp.pl. Jej pięcioosobowy zespół współpracuje ściśle z dziennikarzami i publicystami „Rzeczpospolitej". Przewodzi mu Natalia, która pracę magisterską o rp.pl obroniła na piątkę.
Trudno zliczyć, ile osób przewinęło się przez online przez te 14 lat. Wciąż są z nami „matki założycielki": Iwona Krawczyk i Dorota Gajos. Renata „Zyta" szefuje działowi informacyjnemu. O efektach pracy jej zespołu mogą świadczyć ostatnie dokonania na polu dbałości o kulturę języka polskiego, ale też sukcesy ludzi, którzy od naszej redakcji zaczynali karierę. - Na początku studiów dziennikarskich marzyłam o pracy w telewizji i sądziłam, że rp.pl to tylko etap, jednak ta praca ukształtowała moje plany zawodowe w zupełnie innym kierunku - wspomina Basia, nasza ex-redaktorka, obecnie Publishing & Marketing Director w agencji interaktywnej.
Dziś przy rp.pl pracuje prawie 60 osób pod kierownictwem Piotra Kropińskiego. Redaktorzy trwają na posterunku przez całą dobę. Ekonomiści i prawnicy dwoją się i troją w trosce o rzetelność i aktualność serwisów specjalistycznych. Informatycy pilnują, żeby dostęp do informacji był łatwy i przyjemny i szykują dla Was nowe funkcjonalności. W 2010 roku weszliśmy w świat Web2.0 i łączymy się z Drogimi Czytelnikami przez serwisy społecznościowe. A to wszystko po to, by chcieli Państwo być z nami przez kolejne 14 lat.