CBA u wiceministra skarbu

PSL-owski wiceszef resortu skarbu Jan Bury kupił udziały w spółce, naruszając ustawę antykorupcyjną

Publikacja: 26.05.2011 21:21

Jan Bury, wiceminister Skarbu w rządzie PO – PSL, tłumaczy, że kupując udziały w SO-RES popełnił nie

Jan Bury, wiceminister Skarbu w rządzie PO – PSL, tłumaczy, że kupując udziały w SO-RES popełnił niezamierzony błąd

Foto: Fotorzepa, Mariusz Dąbrowski MD Mariusz Dąbrowski

W czwartek rano do Burego przyszli funkcjonariusze CBA. – Tak, złożyłem zeznania do protokołu – potwierdził "Rz" wiceminister.

Wyłączył myślenie

W styczniu tego roku Bury został udziałowcem spółki SO-RES z Rzeszowa – "Rz" ujawniła to w wydaniu internetowym. Kupił w niej 50 proc. udziałów, choć ustawa antykorupcyjna obowiązująca od 1997 roku zabrania takich praktyk.

Art. 4 ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (do takiej zalicza się sekretarz stanu, którym jest Bury) dokładnie określa, że nie mogą one "posiadać w spółkach prawa handlowego więcej niż 10 proc. akcji lub udziałów przedstawiających więcej niż 10 proc. kapitału zakładowego w każdej z tych spółek". Za złamanie ustawy grozi odwołanie ze stanowiska.

Bury, prawnik z wykształcenia, sekretarzem stanu jest od 2007 r., a od dziesięciu lat – członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. Tłumaczy, że popełnił niezamierzony błąd. – Tak czasem w życiu bywa, że w sprawach ważnych człowiek wyłącza myślenie, i ja tak zrobiłem – wyjaśnia w rozmowie z "Rz".

– Wiceminister, tłumacząc, że nie zna prawa, wystawił sobie fatalne świadectwo – ocenia prof. Antoni Kamiński, ekspert do spraw korupcji. Według niego Bury powinien być za to odwołany. – Możemy mieć tu do czynienia z przestępstwem, a nie tylko złamaniem ustawy antykorupcyjnej.

W czwartek po południu Bury wystosował oświadczenie, w którym przyznaje, że popełnił "niezamierzony błąd", ale i zapewnia, że "taka sytuacja nie wywołuje żadnych konsekwencji prawnych".

"Kiedy zdałem sobie sprawę z niefortunnej sytuacji (...) natychmiast sprzedałem udziały w spółce" – informuje wiceminister w oświadczeniu. Według naszych informacji Bury sprzedał udziały w środę po informacji z CBA o wszczęciu wobec niego kontroli.

Konflikt interesów?

Spółka, której Bury był współwłaścicielem, miała w Rzeszowie Res-Hotel. Profil jej działalności jest szeroki: od druku gazet, wydawania książek przez zbieranie odpadów niebezpiecznych po działalność w zakresie telekomunikacji satelitarnej. Gdy wiceminister kupił w niej udziały, do rejestru działalności wpisano też handel energią. Bury w Ministerstwie Skarbu odpowiada właśnie za spółki Skarbu Państwa z branży energetycznej.

Dlaczego w profilu działalności znalazł się handel energią? – To przypadek – zapewnia. – W przedmiocie działalności jest 70 pozycji, a handel energią jest przecież w Polsce koncesjonowany. Spółka nie ma takiej koncesji ani o nią nie występowała.

Wyrok prezesa

Drugim współwłaścicielem SO-RES jest Bogusław Płodzień, działacz PSL, dyrektor biura poselskiego Burego i dyrektor Zarządu Wojewódzkiego PSL w Rzeszowie. Udziały w spółce kupił w tym samym czasie, co wiceminister. Po transakcji został prezesem spółki.

W grudniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie skazał go za posługiwanie się fałszywym dyplomem ukończenia kursu dla członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa na sześć miesięcy w zawieszeniu na dwa lata.

Płodzień zasiada w radzie nadzorczej spółki Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe Global Tur w Bogatyni. Jej właścicielami są Elektrownia Turów i PGE Kopalnia Węgla Brunatnego Turów.

PGE to spółka Skarbu Państwa, a takie spółki Bury jako wiceminister skarbu nadzoruje.

Wiceminister odkupił udziały od Adama i Jacka Dziedziców. Ten drugi to były kierowca Burego, a także szef i udziałowiec "Wiadomości Podkarpackich", które Bury wydawał.

Z wpisu do KRS wynika, że spółka SO-RES w 2009 r. przy przychodach prawie 160 tys. zł zanotowała prawie 10 tys. zł straty. Z kolei rok wcześniej przychody sięgnęły 822 tys. zł. Bilans wykazał wówczas zysk w wysokości 1,7 tys. zł. Kapitał zakładowy wynosi 60 tys. zł.

Bury tłumaczył "Rz", że udziały kupił za 600 zł, a spółka od wielu miesięcy nie prowadziła żadnej działalności, nie ma też żadnego majątku.  W oświadczeniu uściślił, że spółka "nie podjęła żadnych działań gospodarczych i w 2011 r. nie zarobiła jednej złotówki".

Po co więc kupił w niej udziały? – Po wyborach chciałem rozpocząć działalność wydawniczo-kulturalną – tłumaczy wiceminister. – Przez kilkanaście lat byłem wydawcą. Chciałem wydawać tygodnik, może kwartalnik.

W czwartek rano do Burego przyszli funkcjonariusze CBA. – Tak, złożyłem zeznania do protokołu – potwierdził "Rz" wiceminister.

Wyłączył myślenie

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Kraj
Ministerstwo uruchomiło usługę o wulgarnym akronimie. Prof. Bralczyk: To niepoważne