W wyniku wojennego chaosu na ziemiach wschodnich znalazło się bowiem bardzo wielu uchodźców oraz zagubionych żołnierzy z centralnej Polski. Jeżeli zabili ich gdzieś w lasach nacjonalistyczni czy komunistyczni dywersanci, to do wojennych statystyk zostali wpisani jedynie jako „zaginieni". Zbrodnie te bowiem nigdy nie zostały udokumentowane, nikt nie przeprowadzał ekshumacji.
Nie zrobili tego oczywiście Sowieci, pod których kontrolą ziemie wschodnie Rzeczypospolitej znajdowały się w latach 1939 – 1941 i 1944 – 1990. Nie zrobili tego też Litwini, Białorusini i Ukraińcy. Zresztą, nawet gdyby w 1991 roku, po upadku Związku Sowieckiego, pojawiła się taka wola polityczna, pół wieku po dokonaniu zbrodni nikt już nie mógł pamiętać, kto kogo mordował we wrześniu 1939 roku. Zwłaszcza że przez te tereny w międzyczasie dwa razy przewalił się front niemiecko-sowiecki, doszło na nich do Holokaustu, ludobójstwa UPA, masowych komunistycznych zbrodni i deportacji.
Otwarte pozostaje natomiast pytanie, dlaczego właściwie załamanie się państwa polskiego wywołało taką, a nie inną reakcję ze strony części obywateli innych narodowości. Część badaczy wskazuje na olbrzymi wpływ komunistycznej propagandy, która rewoltowała „mniejszości". Inni wskazują na fatalną neoendecką politykę prowadzoną przez władze II RP w drugiej połowie lat 30 wobec obywateli mówiących innymi językami niż polski.
Białorusinów w objęcia bolszewików miało wepchnąć szykanowanie białoruskiego szkolnictwa i organizacji społecznych. Żydów – narastający antysemityzm, numerus clausus i ONR-owskie pogromy. Tłumienie narodowych aspiracji Ukraińców miało zaś tylko wzmocnić ich własny szowinistyczny nacjonalizm i tendencje separatystyczne. Zdaniem części historyków Rzeczpospolita nie potrafiła przyciągnąć do siebie ludności niepolskiej i nie miała dla niej żadnej atrakcyjnej oferty.
Na pewno sporo w tym prawdy – nacjonalistyczna polityka późnej sanacji może wywoływać dziś rumieniec wstydu – ale czy można w ten sposób wytłumaczyć kolaborację ze wspólnym śmiertelnym wrogiem? W obliczu totalitarnego zagrożenia, jakie nadchodziło w 1939 roku ze Wschodu, wszystkie te „spory w rodzinie" wydają się dziś wręcz śmieszne.
Kampania 1939 roku szybko się bowiem skończyła i wszyscy mieszkańcy ziem wschodnich – Polacy, Żydzi, Ukraińcy i Białorusini – znaleźli się w tej samej dramatycznej sytuacji, w sowieckim jarzmie. Sowieci rzeczywiście wprowadzili dla wszystkich tak wymarzoną przez przedstawicieli „mniejszości" równość. Wszyscy mieli równe szanse... żeby trafić do obozu koncentracyjnego.
Żydzi rzeczywiście nie byli w Sowietach prześladowani z przyczyn narodowościowych, ale co z tego, skoro NKWD przystąpiło do tropienia „wrogów klasowych". A tych wśród Żydów znaleziono wielu. Zamykano synagogi, nacjonalizowano sklepy i punkty usługowe. Tysiące rabinów, działaczy politycznych i przedsiębiorców trafiło do więzień i łagrów. Żydzi stanowili spory odsetek deportowanych na Syberię w latach 1939 – 1941.
Życie w Sowietach stało się dla Żydów tak nie do zniesienia, że marzyli, aby się znaleźć... pod okupacją niemiecką. „Jeżeli Żyd ucieka z raju, gdzie jest wolność, równość i szczęście, pod nóż gestapowców, to chyba nie muszę dodawać, że w tym raju było mu stokroć gorzej niż u otwartego wroga Niemca – pisał Józef Blumenstrauch z Chełma Lubelskiego. – Kiedy do Lwowa, Włodzimierza i Brześcia przybyły komisje niemieckie [chodziło o wymianę uchodźców między strefami okupacyjnymi – przyp. P. Z.], masy Żydów wiwatowały setkami i tysiącami na cześć Niemiec i Hitlera. Proszę sobie wyobrazić tłumy Żydów krzyczących: »Niech żyje Hitler«. Sens był jasny: lepszy jest miecz śmierci od miecza głodu i niewolnictwa".
O tym, czym jest w rzeczywistości władza sowiecka, przekonali się szybko także Białorusini i Ukraińcy. Zamiast powszechnego raju i dobrobytu na okupowanych ziemiach wschodnich zapanowała niewyobrażalna nędza, terror i strach przed wszechwładną bezpieką. Zamiast „rozdać ziemię chłopom", Sowieci przystąpili do kolektywizacji, która do końca zrujnowała i tak niezbyt zamożne chłopstwo. NKWD z wyjątkową zaciekłością przystąpiło do zwalczania ukraińskich i białoruskich organizacji. W jadących na Syberię wagonach bydlęcych znaleźli się razem ze znienawidzonymi Polakami.
Jeżeli więc z tragicznej historii krwawego konfliktu na Kresach wypływa jakieś pozytywne przesłanie, to tylko takie, że współdziałanie narodów byłej Rzeczypospolitej, narodów, które znajdują się w fatalnym położeniu między Niemcami a Rosją, jest geopolityczną koniecznością. Że na wszelkich sporach pomiędzy Polakami, Ukraińcami, Białorusinami i Litwinami korzysta tylko Moskwa.
Choć tysiące przedstawicieli narodów Rzeczypospolitej we wrześniu 1939 roku zachowało się nielojanie wobec państwa polskiego, nie wolno zapominać, że znacznie więcej z nich – ponad 100 tysięcy Żydów i 200 tysięcy Białorusinów i Ukraińców – biło się w tej kampanii w szeregach Wojska Polskiego.Tysiące zginęło bohaterską śmiercią.
Wrzesień 2011