Małgorzata Omilanowska przyznała w rozmowie z Konradem Piaseckim, że "Ida" to bardzo dobry film. Dodała, że Polacy "za dużą wagę przykładają do znaczenia postrzegania Polski na świecie przez filmy". Zdaniem minister kultury, świat odczytuje obraz Pawlikowskiego "jako wielką dramatyczną historię dwóch kobiet, film drogi, film dochodzenia do swojej tożsamości". - To, co dzieje się na tle historycznym, stanowi drugi czy trzeci plan filmu - powiedziała i dodała, że "jest wyważony w wątkach polityczno-historycznych i są one zepchnięte na plan dalszy".

Szefowa resortu kultury pytana o dodanie do filmu napisów z wyjaśnienia historycznymi przyznała, że byłoby to "niepotrzebną łopatologią" oraz "posługiwaniem się strasznie brutalnymi narzędziami w stosunku do bardzo subtelnej wymowy filmu, który tak naprawdę się tym nie zajmuje".

Dyskusję polityczną, która rozgorzała po zdobyciu przez film Pawła Pawlikowskiego Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, Małgorzata Omilanowska uznała za potrzebną, skoro się toczy. Minister przyznała, że ta dyskusja jest może potrzebna do tego, żeby uświadomić sobie prawdy o tym filmie. - Że on jest nie o tym - dodała. Spytana przez Konrada Piaseckiego o to, czy "Ida" nie jest o polskiej historii, minister odpowiedziała, że to film o dwóch kobietach o różnym losie. - Powikłanych decyzjach, trudnościach z podjęciem ostatecznych i w gruncie rzeczy o tym, że każda z nich tą ostateczną podejmuje - powiedziała Omilanowska.

Konrad Piasecki zapytał minister kultury, czy "Ida" nie godzi w próbę pokazania stosunku Polaków do Holocaustu jako tych "sprawiedliwych wśród narodów świata". Zdaniem Małgorzaty Omilanowskiej, każdy wizerunek będzie zafałszowany, jeśli nie będzie pełny. Minister dodała, że Polska robi bardzo dużo, by przypomnieć światu o swoich dobrych czynach. Przy tej okazji szefowa resortu kultury wspomniała o tym, że trwają prace nad scenariuszem filmu o Janie Karskim. - Naprawdę trzeba opowiadać całą prawdę, a nie tylko jedną wybraną - skwitowała Małgorzata Omilanowska.