- Mówiła, że prowadzi zbiórkę na chorego syna, a w rzeczywistości nie miała chorego dziecka – opowiada Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury. To jedna z pierwszych takich spraw w Krakowie.
Rodica R. wraz z nastoletnia córką zbiórkę prowadziła na Rynku w Krakowie. Obie zaczepiały przechodzące osoby obok Kościoła Mariackiego prosząc o datki pieniężne.
Podczas zbiórki kobiety spotkały obywatela Argentyny, który zgodził się przekazać pięć złotych. Dał on Rumunkom 50 zł i zażądał reszty, ale kobiety wydały mu tylko 30 zł, zamiast 45. - Jedna z kobiet stwierdziła, iż zbierają datki nie niższe niż 20 zł – opowiada prok. Marcinkowska.
Mężczyzna zaprotestował. Kobiety nie chciały mu oddać reszty i oddaliły się. Do Argentyńczyka podeszli policjanci i dopytali co się stało. Wtedy on wszystko im opowiedział.
Funkcjonariusze zareagowali i zatrzymali Rodicę R i jej córkę. Przy kobiecie znaleziono 30 zł, a u jej córki listę z wpisami o wysokości wpłat pieniężnych od 19 osób oraz banknot o nominale 50 zł.