W okresie dziejów Ziemi zwanym hadeikiem, który trwał od 4,5 do 3,8 mld lat temu, olbrzymie kawały skał księżycowych, asteroidy i meteoryty uderzały z impetem w naszą planetę. Śladami po tych wydarzeniach były kratery wybite w stygnącej skorupie ziemskiej. Według powszechnie podzielanego przez naukowców poglądu to wielkie bombardowanie zniszczyło prymitywne formy życia, które potem musiało narodzić się na nowo.
Na łamach dzisiejszego wydania „Nature” Oleg Abramov i Stephen Mojzsis z Uniwersytetu Kolorado w Boulder dowodzą, że proces bombardowania nie tylko nie doprowadził do zagłady życia, ale przyczynił się do gwałtownego rozwoju organizmów.
[wyimek]Po powstaniu Księżyca nie było kosmicznego incydentu, który zagroziłby istnieniu życia na Ziemi [/wyimek]
Warunki na Ziemi były inne niż dzisiaj. Podgrzewanie skorupy ziemskiej powodowało parowanie niedawno powstałych oceanów, wulkany wydzielały gazy do atmosfery, tworząc gęste chmury. Atmosfera zawierała amoniak, metan, parę wodną, dwutlenek węgla i azot.
Ślady tego wczesnego bombardowania zostały już zatarte, naukowcy wykorzystali próbki księżycowego gruntu zebrane w ramach programu „Apollo” oraz dane z misji na Marsa i Merkurego na podstawie którego stworzyli model kataklizmu.