Latające spodki w głowie

UFO – Unidentified Flying Object, po polsku niezidentyfikowany obiekt latający. Maniacy w nie wierzą, naukowcy ich szukają.

Publikacja: 15.12.2012 16:00

Latające spodki w głowie

Foto: Rzeczpospolita

Można się śmiać, gdy UFO Forum w Warszawie (27 marca 2011) wystosowuje list otwarty do parlamentarzystów polskich, aby spowodowali, by władze udostępniły społeczeństwu wiedzę na temat UFO zawartą w tajnych archiwach (wcześniejsze fora zwracały się w tej sprawie m.in. do prezydentów Kwaśniewskiego i Kaczyńskiego).

Ale Fermilab koło Chicago nie był zgromadzeniem pasjonatów, lecz jednym z najbardziej renomowanych ośrodków naukowych na świecie, działał tam potężny akcelerator Tevatron, fizycy badali w nim cząstki elementarne i nie otrzymują pieniędzy na zgłębianie nieistotnych tematów. A właśnie dr Richard Carrigan z Fermilab poszukiwał miejsc, z których mogą do nas docierać obiekty typu UFO.

Podstawą tych badań jest założenie, że każda zaawansowana cywilizacja pozaziemska zużywa ogromne ilości energii i dochodzi do etapu, w którym konstruuje wokół swojej macierzystej gwiazdy kulę, sferę pochłaniającą energię, jaką wypromieniowuje gwiazda. Są to tzw. sfery Dysona (od nazwiska fizyka Freemana Dysona, który postulował takie poszukiwania w 1960 roku). Z takich miejsc mogą, a nawet powinny przybywać do nas UFO, NOL i wszelkiej maści latające spodki.

Europejski satelita Corot (Convection Rotation and Planetary Transit) wystrzelony w 2006 r. wyposażony jest w urządzenia zdolne do ich zarejestrowania.

Ale nie pochlebiajmy sobie zbytnio, nie my pierwsi, ludzie XX i XXI wieku, zaczęliśmy się interesować przybyszami z kosmosu i spotkaniami z nimi. Wspomina o nich mitologia afrykańskich Dogonów i wielu plemion na całym świecie. Jeszcze przed biblijnym potopem „stało się, gdy się ludzie poczęli rozmnażać na ziemi, że córki im się zrodziły; a widząc synowie boży córki ludzkie, iż były piękne, brali je sobie za żony, ze wszystkich, które sobie upodobali". To czytelna wzmianka o spotkaniach trzeciego stopnia, rozsławionych filmem Spielberga.

Od czasów, gdy synowie boży upodobali sobie ziemianki, minęły tysiąclecia. Przez ten czas wiele się zmieniło, światopogląd naukowy, nauczany w szkołach, zdążył przeniknąć – co jest paradoksem historii i kultury – do mentalności nie tylko niewierzących, ale również idealistów. W konsekwencji, człowiekowi żyjącemu we współczesnej cywilizacji trzeba wyjaśniać wszelkie zagadki w kategoriach naukowych, nie katechizmowych, nawet takie zagadnienia jak fenomen życia czy UFO.

Czym one są i czy w ogóle są (co do tego, że powinny być, naukowcy już nie mają wątpliwości) rozstrzygną rzetelne badania.

Tymczasem jednak nauka docieka, dlaczego poszczególni ludzie i całe społeczeństwa, w zasadzie cała ludzkość interesuje się tym fenomenem. Nauka zauważa trzy zasadnicze powody: technologia, psychologia, filozofia.

Technologia

Ponad pół wieku temu rozpoczęła się penetracja przestrzeni kosmicznej. Ponad 40 lat temu człowiek stanął na  Księżycu. Po Marsie jeździ łazik, sondy docierają do Jowisza, Saturna i ich satelitów. Wysyłanie misji międzyplanetarnych stało się kwestią pieniędzy, a nie techniki. Nad naszym globem zawisły tysiące satelitów – wojskowych, telekomunikacyjnych, badawczych. Pierwszą (rosyjską) stację orbitalną Mir zastąpiła Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ISS. Wahadłowce to już przeszłość, rozpoczynają się loty turystyczne w strefę nieważkości. Hubble i inne teleskopy kosmiczne odkrywają kwazary, galaktyki, astronomowie skatalogowali już ponad 500 planet poza Układem Słonecznym.

Wszystko to razem tworzy nową jakość, ludzkość zaczyna się oswajać z kosmosem, podobnie jak pod koniec XV wieku zaczynała się oswajać z odkrytym za oceanem Nowym Światem.

Siła grawitacyjna Słońca została pokonana, sonda Voyager właśnie opuszcza granice naszego układu. Dlatego elita umysłowa Ziemi, a za nią reszta populacji, zaczyna sobie zdawać sprawę, że jest mało prawdopodobne, abyśmy byli sami we wszechświecie. Naukowcy twierdzą, że prawdopodobieństwo, iż nie jesteśmy sami, graniczy z pewnością.

Dlatego nie należy się dziwić atmosferze, jaka obecnie panuje, spodziewamy się w każdej chwili, jesteśmy na to mentalnie przygotowani, że „tamci" do nas dotrą, za pomocą innej, lepszej niż nasza, bardziej rozwiniętej technologii.

To przekonanie wynika z obserwacji, że na Ziemi technologia rozwija się w oszałamiającym tempie, nawet trudno sobie wyobrazić, jaki poziom osiągnie za 100, nie mówiąc o 1000 lat. Dlatego panuje przekonanie, że prędzej czy później „bomba wybuchnie", istnienie cywilizacji pozaziemskich zostanie udowodnione.

Psychologia

W świetle współczesnej wiedzy dopuszczanie istnienia UFO nie jest absurdem, podobnie jak nie są absurdalne spekulacje o czwartym i kolejnych wymiarach. Dlatego zajmowanie się tą zagadką nie deprecjonuje pod względem intelektualnym.

Człowieka zawsze fascynowało nieznane. Ale teraz na naszej planecie nie ma już nieznanych miejsc dostępnych dla nieprofesjonalistów; nie można już zamustrować w Kadyksie na karawelę i jako prosty majtek wyruszyć na niezbadane akweny. Niepoznany świat skurczył się, odkryta została Ameryka, Australia, Antarktyda, wszystkie wyspy na oceanach. 100 lat temu ludzie z narażeniem życia dotarli do biegunów, a teraz nad nimi przelatują rejsowe samoloty. Himalaiści wspięli się na wszystkie ośmiotysięczniki, ekipa telewizyjna dotarła do wraku „Titanica". Przez nieprzebytą do niedawna Amazonię biegnie asfaltowa szosa. Przekroczono barierę dźwięku na lądzie.

Jeżeli ktoś nie ma temperamentu naukowego, nie fascynuje go odkrywanie tajników wymarłych kultur z przeszłości, nowych wirusów czy nieznanych cząstek elementarnych, upraszczając, nie ma czego poszukiwać na Ziemi.

O UFO wspomina  mitologia afrykańskich Dogonów i wielu innych plemion

Stoi to w sprzeczności z marzeniami milionów ludzi o życiu pełnym przygód, o wyprawach do terra incognita, o wypełnianiu przysłowiowych białych plam na mapie.

Tymczasem, jeżeli owo niewiadome gdzieś jest, to tylko poza naszym globem, gdzieś „na niebie", oddzielone od nas przestrzenią kosmiczną i stanem nieważkości. Współcześnie nie Wyspa Wielkanocna rozpala wyobraźnię milionów ludzi (zwiedzanie jej oferuje wiele biur turystycznych), lecz Galaktyka, Droga Mleczna, w której nie wiadomo, co się dzieje, co i kto istnieje.

Do czytelników, słuchaczy, widzów co chwila docierają wiadomości, redagowane w tonie sensacyjnym, o odkrywaniu obiektów w przestrzeni, o wodzie na pozaziemskich globach – podstawie życia. Te informacje utwierdzają zbiorową nadzieję ludzkości na przygodę, zaspokojenie instynktu odkrywczego wpisanego w naturę człowieka. Wykształceni ludzie wiedzą, że niezależnie od marzeń, z wyjątkiem kilku astronautów, nikomu nie uda się w tym stuleciu  polecieć na Marsa, tym bardziej jeszcze dalej. Toteż tak chętnie przystają na istnienie niezidentyfikowanych obiektów latających.

Zwykły człowiek, nawet absolwent Harvardu, nie poleci w kosmos, nie płacąc za bilet 200 tys. dolarów, ale kosmos może przylecieć do niego, w postaci NOL. Dlatego zainteresowanie nim, z psychologicznego punktu widzenia, jest uzasadnione.

Filozofia

Kwestia wiary bądź niewiary w NOL dotyczy pytania o fundamentalnym znaczeniu światopoglądowym – o pochodzenie życia na Ziemi.

Jeśli istnieją inne globy poza Układem Słonecznym i może się na nich rozwijać życie, które w postaci NOL dociera do nas, czyli dokonuje tego, czego my jeszcze nie potrafimy, to wniosek nasuwa się sam: istoty przybywające w NOL lub wysyłające bezzałogowe NOL, stoją cywilizacyjnie, technologicznie wyżej od nas.

A skoro tak, powstaje pytanie: Od jak dawna do nas przybywają i nas obserwują? Czy aby nie one zaszczepiły, tytułem naukowego eksperymentu, życie na Ziemi? Czy nie sterują rozwojem naszej cywilizacji? A jeśli sterują – pomagają w naturalnym rozwoju czy go powstrzymują, na przykład stymulując nas do zachowań agresywnych, irracjonalnych, stadnych?

Jeśli choć w części jest to prawdą, w jakim stopniu przyszłość ludzkości zależy od niej samej? Jeżeli nie zależy, czy wpływ na nas ma jedna czy więcej pozaziemskich cywilizacji? Czy rywalizują o wpływ na nas?

Oczywiście, można pokpiwać z takiego megaegzystencjanalnego lęku, ale od takiej postawy dalecy są ci, którzy w minionych dwóch latach zadecydowali o tym, że Brytyjskie Archiwum Narodowe udostępniło opinii publicznej dokumenty pochodzące z Ministerstwa Obrony. Zawierają one raporty dotyczące obserwacji UFO w latach 1978–2002. Znajdują się w nich relacje świadków, raporty wojskowych ekspertów i pilotów.

Podobnie postąpiło amerykańskie FBI. Udostępniło część swoich tajnych dokumentów, m.in. raport na temat legendarnej katastrofy domniemanego UFO, które rozbiło się w Roswell 2 lipca 1947 r.

W opinii współczesnej nauki

Od zjawisk optycznych do okultyzmu

Na zdjęciach i filmach NASA i amatorskich widać często obiekty, które w rzeczywistości są owadami sfotografowanymi ze zbyt długim czasem naświetlania. Generalnie, badania nad UFO doprowadziły do odkrycia wielu zjawisk atmosferycznych i optycznych. W psychologii badania te poszerzyły wiedzę o błędnej interpretacji, złudzeniach zmysłów, halucynacjach u osób skłonnych do fantazjowania. Wielu naukowców odstręcza od zajmowania się UFO łączenie tego zagadnienia z parapsychologią, mistycyzmem i teoriami niespełniającymi wymogów nauki, jak np. antygrawitacja czy istnienie niezaobserwowanej planety, która zderzy się z Ziemią. UFO bywa traktowane  w kategoriach duchowych – propagatorem takiego podejścia jest amerykański  teolog Seraphim Rose, który rozpatruje UFO jako zjawisko demoniczne, okultystyczne. Wielu jest także zwolenników poglądu, że UFO to nieujawnione modele wojskowych obiektów latających współczesnych mocarstw takich jak USA i Rosja.

—k.k.

Można się śmiać, gdy UFO Forum w Warszawie (27 marca 2011) wystosowuje list otwarty do parlamentarzystów polskich, aby spowodowali, by władze udostępniły społeczeństwu wiedzę na temat UFO zawartą w tajnych archiwach (wcześniejsze fora zwracały się w tej sprawie m.in. do prezydentów Kwaśniewskiego i Kaczyńskiego).

Ale Fermilab koło Chicago nie był zgromadzeniem pasjonatów, lecz jednym z najbardziej renomowanych ośrodków naukowych na świecie, działał tam potężny akcelerator Tevatron, fizycy badali w nim cząstki elementarne i nie otrzymują pieniędzy na zgłębianie nieistotnych tematów. A właśnie dr Richard Carrigan z Fermilab poszukiwał miejsc, z których mogą do nas docierać obiekty typu UFO.

Pozostało 92% artykułu
Kosmos
Naukowcy opublikowali nowe zdjęcia Słońca. Takich fotografii jeszcze nie było
Kosmos
Kosmiczne „czerwone potwory”. Astronomowie zaskoczeni odkryciem Teleskopu Webba
Kosmos
Kosmiczny zbieg okoliczności zmylił naukowców. Przełomowe ustalenia w sprawie Urana
Kosmos
Rekordowa czarna dziura. Nowo odkryty obiekt zachowuje się inaczej niż przewiduje teoria
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kosmos
„Bóg chaosu” coraz bliżej Ziemi. Naukowcy przewidują, co stanie się z asteroidą