Dziś najbardziej znaną teorią wyginięcia olbrzymich gadów, które miało miejsce ok. 66 milionów lat temu, jest koncepcja mówiąca o uderzeniu w Ziemię dużej planetoidy – w wyniku czego powstał 180-kilometrowy krater Chicxulub w Meksyku i podniósł się pył, który na wiele lat przesłonił światło słoneczne.
Jednak Japończyk Tokuhiro Nimura twierdzi, że dinozaury zabiła innego rodzaju katastrofa: spotkanie Ziemi z kosmiczną chmurą. Wielkie ciemne obłoki pyłu nie są rzadkością w naszej galaktyce i Układ Słoneczny, jak uważają niektórzy badacze, w toku swoich dziejów spotykał się z najgęstszymi obiektami tego rodzaju około 16 razy. Wydarzenia te, czytamy w artykule Tokuhiro Nimury, pozostawiają na Ziemi ślad w postaci warstewki irydu: pierwiastka rzadkiego na naszej planecie.