Spór o Jana Pawła II: Co o sprawie pisaliśmy w "Rzeczpospolitej"?

Na podstawie dokumentów IPN nie da się postawić tezy, że kardynał Karol Wojtyła ukrywał za granicą księdza Bolesława Sadusia, który krzywdził dzieci. Nie ma w ogóle żadnej pewności co do tego, że ów duchowny był pedofilem.

Wątpliwe, a wiele wskazuje na to, że wręcz sfałszowane przez funkcjonariusza UB, dokumenty wykorzystano do dyskredytacji kard. Adama Sapiehy – metropolity krakowskiego i opiekuna Karola Wojtyły.

Przypadek księdza pedofila, który ujawniamy, jest częścią mrocznej historii Kościoła w Polsce. Eugeniusz Surgent przez kilkadziesiąt lat molestował chłopców w parafiach od Małopolski po Zachodniopomorskie. Mógł to robić, choć jego przestępstwa nie były tajemnicą dla biskupów. Wiedziała o nich także SB, ale uznała, że zdemoralizowany duchowny najbardziej zaszkodzi Kościołowi, jeśli pozwoli mu się grasować. I się nie pomyliła.

Byłoby bardzo dobrze, aby teraz – po tym podziwu godnym wysiłku ustaleń autorów tekstu – przystąpiła do dzieła krakowska kuria, umożliwiając uzyskanie odpowiedzi na nasuwające się pytania – tak nasz tekst „Kościelne peregrynacje seksualnego drapieżcy”, opublikowany w „Plus Minus”, w którym opisaliśmy historię ks. Eugeniusza Surgenta, w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną komentuje ojciec Adam Żak, koordynator KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży i dyrektor Centrum Ochrony Dziecka.

Kościół szuka osób, które mógł w przeszłości skrzywdzić ks. Eugeniusz Surgent. To efekt publikacji w weekendowym wydaniu „Plus Minus”.

Czy Watykan sprawdzi jak kardynał Karol Wojtyła, przed wyborem na papieża, reagował na przestępstwa wykorzystania małoletnich?

Kardynał Karol Wojtyła podejmował zdecydowane kroki w odniesieniu do księdza, który wykorzystał seksualnie kilkoro dzieci – wynika z akt, do których dotarliśmy.

W zamian za obrazek z Janem Pawłem II ksiądz żądał od kilkuletnich chłopców namiętnych pocałunków. Ofiary pedofila w sutannie przerywają milczenie.

Za sprawą kard. Stefana Wyszyńskiego ksiądz skazany za seksualne wykorzystanie siedmioletniej dziewczynki wrócił do pracy kapłańskiej. Czy ryzyko, jakie podjął prymas, się opłaciło?

Księdza, który w 1982 r. wykorzystał pięcioletnią dziewczynkę, kard. Józef Glemp wysłał na misje do Ameryki Łacińskiej. Kościelne kary nałożono na niego dopiero 37 lat później, po tym jak Stolica Apostolska uchyliła w sprawie przedawnienie.

Wiele środowisk zarzuca Janowi Pawłowi II bezczynność w walce z pedofilią wśród duchownych.

Historycy chcą zbadać przestępstwa seksualne księży w okresie PRL i wiedzę bezpieki na ten temat. To m.in. efekt publikacji „Rzeczpospolitej”.

W końcu lat 70. ubiegłego wieku do Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej pod Krakowem dotarły informacje na temat kapłana, który niedaleko jednej z miejscowych szkół podstawowych obnażał się przed uczennicami.

Dyskusja wokół Jana Pawła II może spowodować, że zauważymy pedofilię także poza Kościołem.

W ostatnich dniach rozpętała się spora burza wokół Jana Pawła II. W telewizyjnym reportażu oraz wychodzącej właśnie książce – w oparciu o cztery przypadki – postawiona została mocna teza, że Karol Wojtyła doskonale wiedział o pedofilii duchownych i nic z tym nie robił.

Jeśli nauczanie papieża Polaka jest inspiracją dla Polaków, to kilka publikacji tego nie zmieni. Ale jeśli nie porusza serc, nie wywoływało fermentu ani ważnych debat, „obrona dobrego imienia” przez polityków nic tu nie pomoże.

Bardzo mało jest dzisiaj miejsca na rzeczowy spór o to, jaka mentalność uformowała Wojtyłę. W jakiej części był dzieckiem swoich czasów, a w jakiej zabrakło mu wyobraźni miłosierdzia.

Krucjata w obronie świętości Jana Pawła II politycznie może się PiS opłacać. Tyle że to, co dziś wydaje się skuteczne, na dłuższą metę będzie destrukcyjne. Przede wszystkim dla pamięci o papieżu.

W imię zachowania polskiej tożsamości zbiorowej wyłączenie osoby papieża z politycznego sporu w kampanii powinni zadeklarować partie, ich liderzy i Kościół.

Reportaż Marcina Gutowskiego czy książka Ekke Overbeeka stawiają kropki, tam gdzie powinny być znaki zapytania, a do tego często analizują sprawy bez kontekstu historycznego. Ale pytania jakie zadają wymagają poważnych badań, a nie krzyku i potępień.