Pod koniec ubiegłego tygodnia doszło do walk pomiędzy zwolennikami obalonego reżimu z siłami rządowymi w prowincjach nad Morzem Śródziemnym, Latakii oraz Tartus. Jest to region zamieszkiwany przez syryjskich alawitów, będących sektą szyickiego islamu.
Mniejszość alawicka stanowi jedną dziesiątą mieszkańców Syrii. Alawitą jest obalony trzy miesiące temu syryjski dyktator Baszar Asad, który podobnie jak jego ojciec, oparł swą władzę w dużej mierze na lojalności mniejszości religijnej. Alawitami była spora część dowódców wojskowych oraz urzędników państwowych. Po obaleniu prezydenta przez zbrojną opozycję pod przywództwem rebeliantów z Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) wielu z tych ludzi dotknęły represje.
Co wiadomo o kilkudniowych starciach w zdominowanych przez alawitów regionach Syrii?
Jak wynika z informacji waszyngtońskiego Institute for the Study of War, w rejonach zamieszkanych przez alawitów działały niewielkie zbrojne komórki lojalistów Asada. To oni po raz pierwszy w sposób zaplanowany i zorganizowany zaatakowali siły rządowe w ubiegły czwartek.
Tego dnia pojawił się też apel organizacji nazywającej się Wojskową Radą Ocalenia Syrii, wzywający do obalenia obecnego przywództwa kraju. Apel został podpisany przez byłego generała elitarnej Czwartej Dywizji reżimu Asada, na której czele stał brat dyktatora, Maher Asad. Brak informacji, czy rzeczywiście wsparł on rebeliantów, czy też posłużono się jego nazwiskiem. W rezultacie kilkudniowych walk zginąć miało 1300 osób, z czego niemal 900 to alawici, w tym wielu cywilów.
Z informacji działającej w Wielkiej Brytanii organizacji Syrian Observatory for Human Rights wynika, że do regionu skierowano liczne siły rządowe, które atakowały przeciwników za pomocą czołgów, artylerii i dronów. Zginęły całe rodziny domniemanych czy rzeczywistych przeciwników nowych władz.