Reklama
Rozwiń

Front na Doniecczyźnie – padło kolejne miasteczko

Po ponad tygodniu zajadłych ulicznych walk Rosjanie zdobyli Selidowo. Ukraiński front trzeszczy, ale nie pęka

Publikacja: 30.10.2024 20:33

Wołodymyr Zełenski

Wołodymyr Zełenski

Foto: Halldor KOLBEINS / AFP

Przed wojną 20-tysięczna miejscowość zdobywana była z trudem, ulica po ulicy. – Biegli falami, nasi operatorzy dronów uderzeniowych dokonywali po ponad 100 wylotów na dobę, a i tak nie zdołali ich powstrzymać. Chowali się po piwnicach i czekali na następnych – opisuje walki jeden z ukraińskich żołnierzy. 

Mimo że już w niedzielę Rosjanie zawiesili swoją flagę nad siedzibą miejscowej administracji, to ich ministerstwo obrony dopiero po dwóch dniach ogłosiło zajęcie Selidowa. I nadal nie wiadomo, czy opanowali je w całości. Broniły się tutaj ukraińskie oddziały obrony terytorialnej, słabiej wyposażone niż regularna armia, ale równie zajadłe.

Rosjanie zabezpieczają swoje tyły i tracą czas

„W ciągu ostatnich tygodni rosyjskie wojska zdołały zwiększyć tempo swych ataków na froncie. Pomimo tego one nadał pozostają dość powolne i odpowiadają tempom wojny pozycyjnej” – konstatuje amerykański Institute for the Study of War. Jednocześnie sądzi on, że obrona Selidowa spełniła swoje zadanie: zatrzymała rosyjskie natarcie i dała czas na umocnienie Pokrowska.

 – Rosjanie musieli opanować Selidowo, jeszcze powinni podbić Kurachowo (15 km na południe od Selidowa – red.), nie mówiąc już o Torecku, drodze Pokrowsk–Konstantyniwka. Mają tyle drugorzędnych celów, że nie mają ani czasu, ani możliwości atakować Pokrowska – mówi ukraiński ekspert Konstantyn Maszowec.

Czytaj więcej

Rosja naciera. Ukraina chce powołać pod broń kolejnych 160 tys. osób?

Wszystkie te mniejsze miejscowości rosyjska armia musi jednak zdobyć, by nie zostać zagrożona uderzeniami na swoje skrzydła lub tyły w czasie szturmu Pokrowska.

Wielkie rosyjskie natarcia z początku wojny zamieniły się obecnie w nieduże, o znaczeniu taktycznym

Ale jednocześnie obecne walki bardzo Rosjan wykrwawiają i nie jest jasne, czy zdążą przed jesiennymi deszczami rozpocząć atak na północ, na Pokrowsk. Część ekspertów sądzi wręcz, że obecne szturmy i idące za nimi zdobycze są tylko po to, by Ukraińcy nie przechwycili inicjatywy i nie rozpoczęli jakiegoś kontrataku.

Wielkie rosyjskie natarcia z początku wojny zamieniły się bowiem obecnie w nieduże, o znaczeniu taktycznym. Prowadzą one jednak do zmian w przebiegu linii frontu, jednak są właśnie bardzo krwawe dla atakujących.

Rosyjskie ataki na całym froncie

Wyzwolony jesienią 2022 roku Kupiańsk (w północnej części obecnego frontu) znów znalazł się w zasięgu rosyjskiej artylerii, bowiem Rosjanom udało się rozciąć na pół ukraińskie zgrupowanie na wschód od rzeki Oskoł. Nie udało im się go zniszczyć, ale znów są ok. 3 km od granic miasta.

W obwodzie kurskim – na którym najbardziej zależy Putinowi – nie można nawet ustalić stałej linii frontu, bo cały czas toczą się tam walki manewrowe

Na drugim końcu frontu, w zaporoskich stepach, niedawno Moskwa informowała o sukcesie innego swego ataku: „wdarto się w pozycje przeciwnika na głębokość umocnionego punktu oporu plutonu”. Według rosyjskich regulaminów taki punkt ma do 400 metrów głębokości, tyle też przeszła rosyjska piechota, nim nie padła pod ogniem ukraińskiej artylerii.

W obwodzie kurskim – na którym najbardziej zależy Putinowi – nie można nawet ustalić stałej linii frontu, bo cały czas toczą się tam walki manewrowe. Na pewno jednak rosyjski przywódca kłamał, mówiąc w czasie szczytu BRICS w Kazaniu, że w tej części frontu „otoczono dwa tysiące ukraińskich żołnierzy” – nic takiego się nie stało.

Granice możliwości armii rosyjskiej i ukraińskiej

– Mamy 800 km frontu, a na nim 9 „gorących odcinków” z 11. Są odwroty z najbardziej trudnych kierunków, ale front się nie sypie. Problem w tym, by utrzymać tę cienką, napiętą linię naszej obrony i nie dopuścić do jej przerwania – mówi ukraiński ekspert Serhij Ohurec.

Jednocześnie przestrzega, że co prawda Pokrowsk jest dobrze umocniony, ale nie wiadomo, czy sama obrona będzie wystarczająco uporczywa. Część ekspertów niepokoi się, że po ewentualnym zdobyciu miasta Rosjanie ruszą w stronę Dniepru, ale Ohurec wskazuje, że „po drodze czeka ich jeszcze wiele przeszkód”.

Czytaj więcej

„FT”: Ukraina i Rosja rozmawiają o wstrzymaniu ataków na infrastrukturę energetyczną

Jednocześnie sądzi, że sama rosyjska armia jest obecnie „na granicy swych logistycznych możliwości. Rzucają do ataku rezerwy na wszystkich kierunkach frontu, by nie pozwolić naszym wojskom na atak. Ale tempo uzupełnienia rosyjskich szeregów nie jest tak duże, by zapewnić im możliwość głębokiego włamania w nasze stanowiska”.

Jednak i armia ukraińska odczuwa chroniczny brak ludzi. Sekretarz kijowskiej Rady Bezpieczeństwa Ołeksandr Łytwynenko poinformował, że pod broń zostanie powołanych kolejnych 160 tys. osób i wtedy jednostki na froncie będą miały 85 proc. regulaminowych stanów osobowych.

Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1036
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1035
Konflikty zbrojne
"Oresznika nie ma, Putin kłamał". Ukraińscy specjaliści mówią o wielkiej mistyfikacji
Konflikty zbrojne
"WSJ" przeanalizował zdjęcia satelitarne. Korea Północna znów szykuje coś dla Rosji
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1033
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku