„Większość ważnych pozycji w wiosce Krynki została całkowicie zrujnowana na skutek intensywnego i długotrwałego ostrzału. Wioska też praktycznie całkowicie przestała istnieć” – poinformowało ukraińskie Zgrupowania Tawria, walczące nad Dnieprem.
Pogrom ukraińskiej piechoty morskiej
Ukraińska piechota morska wylądowała w Krynkach w październiku ubiegłego roku. W ciągu dziewięciu miesięcy nie udało jej się przedrzeć w głąb lądu. Za to poniosła bardzo dotkliwe straty. Według informacji dziennikarzy na zachodni brzeg przewieziono ciała ponad 260 zabitych (nie wiadomo, ilu pochowano na miejscu).
Ponadto zaginęło ponad 780 ukraińskich żołnierzy, przytłaczająca większość od ostrzału artyleryjskiego. Rosjanie wzięli bardzo niewielu jeńców. „Niektórzy z uczestników desantu uważają, że (…) gdy wioskę starto z powierzchni ziemi i nie zostało tam nawet ruin, to gdzieś od końca zimy zadanie utrzymania pozycji stało się dla wielu drogą tylko w jedną stronę” – pisze portal Slidstvo.info.
Czytaj więcej
Zarówno Moskwa, jak i Kijów nie ujawniają prawdziwej skali strat wojennych. A chodzi o przerażające liczby, które można porównać do liczby ludności dużego miasta w Polsce.
Straty były już tak duże, że dowództwo w końcu zdecydowało o ewakuacji. Teraz żołnierze utrzymują jeszcze wysepki na Dnieprze, w pobliżu Krynek. Porażka na drugim brzegu rzeki postawiła pod znakiem zapytania dalszą przydatność bojową elitarnych oddziałów piechoty morskiej, zdziesiątkowanych pod Krynkami.