Święto wolności w Chersoniu

Rosyjski odwrót z Chersonia to wielkie zwycięstwo Ukrainy. Polityczne, bo militarnie ocena jest skomplikowana.

Publikacja: 14.11.2022 03:00

Chersoń, godzina zero. Szaleńcza radość w centrum miasta

Chersoń, godzina zero. Szaleńcza radość w centrum miasta

Foto: Oleksandr PETROVSKYI / AFP

– Czego jak czego, ale cofać się to Rosja się nauczyła. To już ich czwarty odwrót w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. No, w tym trudno z nimi konkurować – podsumował pułkownik ukraińskiej służby bezpieczeństwa i jednocześnie deputowany parlamentu Roman Kostenko.

Rosyjski odwrót zaczął się znacznie wcześniej, niż w telewizji ogłosił go minister obrony Siergiej Szojgu. – To była komedia odegrana dla rosyjskich obywateli, propaganda – wyjaśnia Kostenko.

Zwinny odwrót

Nawet w niedzielę nie było jasne, ile rosyjskich wojsk opuściło przyczółek chersoński. Początkowo ukraiński wywiad oceniał ich liczebność na tym terenie na 15–21 tys. żołnierzy, obecnie 20–30 tys. Nie wiadomo, ilu z nich zginęło, ani ile sprzętu stracili. Na razie wydaje się, że straty zarówno wśród wojskowych, jak i uzbrojenia są niezbyt duże, jak na tak wielką operację, jaką było wyprowadzenie z prawie zatrzaśniętej pułapki kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy. - Całkowicie panowaliśmy nad ich drogami zaopatrzenia. Jeszcze miesiąc i zaczęłoby im brakować wszystkiego, nawet butów – z żalem mówi jeden z ukraińskich żołnierzy.

– Cofali się bardzo umiejętnie. Zostawiali za sobą oddziały osłonowe, minowali ogromne terytoria – przyznaje Kostenko w rozmowie z portalem „Nastojaszczije Wremia”.

„Ludzie, proszę! Szczególnie w Sniehiriwce, nie łaźcie wszędzie. Już 12 osób wyleciało w powietrze na minach, są zabici” – w ten sposób wracające ukraińskie władze zaczęły zwracać się do mieszkańców wyzwolonych terenów. Wszyscy przyznają, że ofiarami masowego, rosyjskiego minowania są właśnie cywile, a nie wojskowi.

Na końcu odwrotu coś jednak musiało pójść nie tak, bowiem wśród ostatnich wycofywanych oddziałów wybuchła panika. Część dowódców wydała żołnierzom rozkaz przebierania się w cywilne ubrania i uciekania na własną rękę. W efekcie ukraińskie władze dzień po powrocie do Chersonia musiały wprowadzić godzinę policyjną od 18 do 7 rano. Wojsko i policja przeczesują dzielnica po dzielnicy, wyłapując takich „cywilów”.

Rosyjska tradycja

Wszędzie mieszkańcy radośnie współpracują z wyzwolicielami. Euforia, jaka ogarnęła wyzwolone miasto – i cały region – nie daje się opisać. – Wkraczające oddziały witano tak samo, jak pierwszych okupantów: ukraińskimi flagami – śmiał się jeden z ukraińskich dziennikarzy. Tajemnicą mieszkańców Chersonia pozostaje, jak udało im się przechować tyle flag w ciągu dziewięciu miesięcy, przy ciągłych rewizjach i prześladowaniach.

„Pali się areszt śledczy na ulicy Perekopskiej. Zacierają ślady” – informuje jeden z mieszkańców Chersonia. Jako jedne z pierwszych Rosjanie wywieźli wozy miejskiej straży pożarnej (jak i karetki pogotowia), teraz nie ma jak gasić pożarów. Cofając się, zniszczyli też, co mogli: od wieży telewizyjnej po miejscową ciepłownię.

Tradycyjnie na drogach odwrotu stoi dużo wraków rosyjskich ciężarówek wojskowych załadowanych kradzionymi pralkami i lodówkami. Ale okradli też muzeum w Chersoniu, z którego wywieziono kilkaset obrazów, w tym bezcenną kolekcję ikon z XVIII wieku czy prace Iwana Ajwazowskiego. – Gdyby nie kolaboranci, uratowalibyśmy je – mówi dyrektorka muzeum Alina Docenko. Wiadomo, że ukradzione obrazy są w muzeum w Symferopolu na Krymie, w internecie opublikowano już fotografie. „Pewnie duma i ambicja ich rozpiera. Myślą, że to już należy do nich” – powiedział jeden z pracowników muzeum w Chersoniu pytany, dlaczego Rosjanie nie ukrywają kradzieży.

Kolejka do wyzwolenia

Dalsze posuwanie się Ukraińcom uniemożliwia Dniepr, łączność między jego brzegami została zerwana. Rosjanie wysadzili most drogowy i kolejowy w Chersoniu (poprzednio ukraińskie rakiety jedynie uszkodziły jego nawierzchnię) i część tamy w Kachowce. Nie wiadomo, jakie szkody ostatecznie spowoduje ta ostatnia eksplozja. Na razie poziom wody w Dnieprze lekko wzrósł (utrudniając samym Rosjanom ucieczkę łodziami na wschodni brzeg rzeki).

Mimo że rosyjskiemu dowództwu udało się uratować prawie wszystkich swoich żołnierzy z przyczółka, to zachodni specjaliści sądzą, iż Ukraińcy utrzymają inicjatywę na polu walki.

„Wkrótce z Chersonia zaczną strzelać HIMARS-y. Podejścia do Krymu są w ich zasięgu. To osłabi rosyjską obronę, a tymczasem drugie skrzydło (ukraińskiego) kontrnatarcia do stycznia zdobędzie Mariupol i Melitopol. A potem zacznie się decydująca faza kampanii – wyzwolenie Krymu” – stwierdził były dowódca amerykańskich wojsk w Europie, gen. Ben Hodges.

„Odzyskamy i Chersoń, i całą Noworosję” – odgrażał się mimo to Siergiej Mironow, szef jednej z rosyjskich partii „koncesjonowanej opozycji”.

Tymczasem zachowanie samego Władimira Putina wzbudziło niepokój nawet u jego najzajadlejszych zwolenników. – Rozmowy prowadzone przez prezydenta Rosji w krytyczne dni odwrotu z przywódcami Armenii i Republiki Środowoafrykańskiej wystraszyły bardziej niż sama tragedia Chersonia. W pierwszej chwili nawet nie uwierzyłem w tę informację, była tak nieprawdopodobna. Afryka Środkowa, dostawy żywności! To demonstracja całkowitego oderwania od rzeczywistości – oburzył się propagandzista Siergiej Markow.

Konflikty zbrojne
Gen. Roman Polko o strącaniu rosyjskich rakiet przez Polskę. „Być może zostało to źle zrozumiane na szczycie NATO”
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Konflikty zbrojne
Jak wyglądało rosyjskie "porozumienie pokojowe". Radio Swoboda dotarło do dokumentu z 2022 roku
Konflikty zbrojne
Zaktualizowane mapy Google zdradzają pozycje ukraińskich systemów wojskowych
Konflikty zbrojne
Nieoficjalnie: Iran nie zaatakuje Izraela przed wyborami w USA
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Ukraińska propaganda mnoży żołnierzy z Korei Północnej jak grzyby po deszczu