W poniedziałkowym „New York Timesie" został opublikowany artykuł z którego wynika, że w polskich muzeach znajdują się dzieła sztuki, które zostały zrabowane przez nazistów w Holandii. Znalazło się w nim stwierdzenie, że „Polska wykonała małą pracę w zapewnieniu takiej samej sprawiedliwości Żydom z Holandii i innym, których dzieła sztuki ukradziono podczas wojny i skończyły w okupowanej przez Niemców Polsce, a teraz są w oficjalnych kolekcjach muzeów". Zdanie to jest boleśnie prawdziwe.
Już cztery lata temu młody szwedzki dziennikarz Anders Rydell w publikacji „Bezcenne. Naziści opętani sztuką" zwrócił uwagę na zaniechania niektórych państw, aby zidentyfikować, a następnie zwrócić prawowitym spadkobiercom dzieła sztuki zrabowane w czasie wojny przez narodowych socjalistów z Niemiec i Austrii. Wskazywał na nieuregulowane kwestie restytucji utraconych dzieł sztuki, także przez państwa, które stały się ofiarami wojny, ale dzisiaj w swoich zasobach muzealnych mają „trefne" dzieła sztuki. W tym kontekście opisał m.in. Polaków, Rosjan czy obywateli USA.
Zorganizowany rabunek i co dalej
Po wojnie wojska alianckie odkryły 1,5 tysiąca składów z ukrytymi przez Niemców skarbami: obrazami, książkami, meblami, archiwaliami, dywanami. Znaleziono ponadto ok. 10,7 mln pojedynczych obiektów o wartości około 5 mld ówczesnych dolarów. Tylko z Polski Niemcy wywieźli połowę dziedzictwa kulturalnego państwa, skonfiskowali też jedną czwartą dzieł sztuki Europy. O tych faktach nie można zapominać.
Część dzieł sztuki została zwrócona właścicielom i spadkobiercom. Koniec wojny uruchomił jednak także proces masowego rabunku organizowanego przez zwycięzców. Tylko z Berlina Armia Czerwona wywiozła ołtarz grecki z Pergamonu i ponad tysiąc siedemset obrazów Rembrandta, Tycjana, Rafaela, Goi i Rubensa (po śmierci Stalina część została zwrócona). Do dzisiaj nie ma pewności, ile dzieł sztuki trafiło za ocean, bo w wielu przypadkach żołnierze amerykańscy traktowali znalezione dzieła sztuki jako łupy wojenne. Od tego czasu rządy wielu europejskich państw i osoby prywatne ubiegają się o to, by Amerykanie i Rosjanie zwrócili im utraconą własność.
Po wojnie tylko część dzieł została zwrócona właścicielom i spadkobiercom. Jak przypominał Rydell pod koniec lat 50. nadal ponad milion obiektów zalegało w magazynach i zostały one przekazane RFN. Niemcy część z nich zwrócili, a pozostałe zaczęli przekazywać do muzeów i sprzedawać. Stąd dzisiaj, co jakiś czas, rynkiem antykwarycznym wstrząsają doniesienia o handlu skradzionymi w czasie wojny dziełach sztuki. Pod koniec lat 90. wyliczono, że „w niemieckich muzeach znajduje się jeszcze prawie 50 tys. obiektów o niejasnej przeszłości związanej z nazistowskimi grabieżami okresu drugiej wojny".