Gdy w środę przed południem szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz witał na lotnisku Ben Guriona królów, prezydentów i premierów, czołowy izraelski dziennik „Haarec" zamieścił na czołówce strony internetowej analizę pod tytułem: „W starciu o dziedzictwo Auschwitz Polska padła ofiarą geopolityki Holokaustu". Zadano w niej niewygodne dla gospodarzy uroczystości pytania: jak to jest, że pamięć Zagłady nie jest czczona w byłym obozie Auschwitz, gdzie zginęła co piąta ofiara Holokaustu? Czemu do głosu nie został dopuszczony prezydent Polski, kraju, w którym przed wojną żyło najwięcej zamordowanych Żydów? I jak to jest, że organizatorzy uroczystości, która powinna nieść przestrogę przed powtórzeniem się „ostatecznego rozwiązania", powierzyli główną rolę przywódcy autorytarnego państwa, które jeszcze dziś nie przyznaje się do współdziałania z Hitlerem w pierwszych dwóch latach drugiej wojny światowej?
Takich wątpliwości nie miał najwyraźniej premier Beniamin Netanjahu. – To jeden z największych manipulatorów, którzy wykorzystują Holokaust dla swojej agendy politycznej – oskarża krytyczny wobec niego lewicowy dziennik.
Za półtora miesiąca wybory do Knesetu nie tylko rozstrzygną, czy Netanjahu utrzyma się u władzy, ale też czy uniknie więzienia za korupcję. Dlatego premier chce dzięki uroczystościom poświęconym ofiarom Zagłady zdobyć jak najwięcej punktów: od Putina uzyskać gwarancje współpracy w Syrii, od wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a zielone światło na faktyczną aneksję Doliny Jordanu, od prezydenta Macrona uznanie Hezbollahu za organizację terrorystyczną. – Izrael razem z Rosją pracuje nad rozwiązaniem problemów naszego regionu – mówił agencji TASS minister Katz.
Ale ten plan zaczyna się wymykać spod kontroli. Pytania o nieobecność prezydenta Dudy stawia nie tylko „Haarec", nie tylko cała izraelska i światowa prasa, ale też coraz więcej przywódców. W Berlinie do końca analizowano, czy prezydent Steinmeier, który w czwartek będzie przemawiał po Putinie, powinien wystąpić w obronie Polski. Przed takim dylematem stanął też król Hiszpanii Filip VI, który w imieniu wspólnoty międzynarodowej miał zabrać głos w środę na kolacji wydanej przez prezydenta Izraela. Monarcha jako jedyny poza Niemcami szef dużego państwa zachodniego będzie zresztą w Auschwitz 27 stycznia.
– Ameryka jest bardzo zawiedziona możliwym do uniknięcia i niepotrzebnym bojkotem jednego naszego silnego sojusznika przez drugiego naszego silnego sojusznika. Bardzo trudno odnieść się krytycznie do decyzji prezydenta Dudy o rezygnacji z udziału w uroczystościach – mówi agencji Bloomberga Tom Rose, doradca wiceprezydenta Pence'a.