Haszczyński: Niemiecki strach, polskie ryzyko

Najważniejsza partia polityczna w najważniejszym państwie UE przeżywa wielki kryzys. To wystarczający powód, by niepokój udzielał się nie tylko Niemcom. Polakom też.

Aktualizacja: 11.02.2020 13:50 Publikacja: 10.02.2020 19:38

Haszczyński: Niemiecki strach, polskie ryzyko

Foto: AFP

Szefowa tej partii, CDU, nie będzie starała się o urząd kanclerski i za parę miesięcy odda, nie wiadomo komu, przywództwo partii.

Annegret Kramp-Karrenbauer poległa na dylemacie, z kim wolno współpracować CDU. W landach byłej NRD coraz trudniej znaleźć bowiem większość bez głosów albo postkomunistycznej Lewicy, albo skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec. Niemożliwe jest to w Turyngii, gdzie polityk głównego nurtu, wspierany przez CDU, dał się na chwilę wybrać głosami AfD, wywołując kontratak elit. Uważają, że ta partia powinna być izolowana. W tej sytuacji zostałby sojusz z postkomunistami, co oznaczałoby zakończenie ich izolacji.

A z tym przynajmniej część CDU wciąż nie chce się pogodzić, nie odpowiadając na pytanie, co jest mniejszym złem – postkomuniści czy skrajna prawica – na które inne tradycyjne partie już odpowiedziały (to pierwsze). Postkomunistyczna Lewica to dla tej części chadeków dziedziczka enerdowskiej partii rządzącej, odpowiadającej za strzelanie do uciekinierów przez mur berliński.

Postkomunizm ma już 30 lat, w Lewicy jest wielu młodych, którzy ze zbrodniami NRD nie mają nic wspólnego. Ale podobne opinie o AfD słyszałem w Turyngii i sąsiedniej Saksonii: w większości są tam normalni ludzie, zawiedzeni CDU, a neonaziści i politycy relatywizujący zbrodnie Trzeciej Rzeszy to mniejszość.

To nie procent członków wspierający ideologię totalitarną czy broniący jej, w wersji komunistycznej czy nazistowskiej, jest najistotniejszy. Lewica już okrzepła, AfD jest nowa. W reakcjach na sukcesy Alternatywy jest coś w rodzaju strachu przed samym sobą. Zbrodnicza ideologia, z którą sympatyzowanie przypisuje się AfD, była stąd, zwyciężyła poparta przez miejscowych demokratycznymi środkami. A komunizm narzucili Sowieci.

Polska, podobnie jak prawie wszystkie kraje naszego regionu, jest nie tylko powiązana z Niemcami niezwykle silnymi więzami gospodarczymi (one nie wydają się zagrożone), ale też przede wszystkim podziela z grubsza tę wizję świata, z którą utożsamiały się przez lata Niemcy rządzone przez CDU: niezbędnego dla bezpieczeństwa sojuszu z Ameryką i niechęci wobec koncertów mocarstw, czyli nowych pomysłów na porządek światowy, w którym duzi rozmawiają nad głowami małych.

Nowa CDU będzie bliższa albo lewicy, która ma inną wizję świata, albo skrajnej prawicy. Albo się rozpadnie. Wszystkie wersje są dla nas ryzykowne.

Szefowa tej partii, CDU, nie będzie starała się o urząd kanclerski i za parę miesięcy odda, nie wiadomo komu, przywództwo partii.

Annegret Kramp-Karrenbauer poległa na dylemacie, z kim wolno współpracować CDU. W landach byłej NRD coraz trudniej znaleźć bowiem większość bez głosów albo postkomunistycznej Lewicy, albo skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec. Niemożliwe jest to w Turyngii, gdzie polityk głównego nurtu, wspierany przez CDU, dał się na chwilę wybrać głosami AfD, wywołując kontratak elit. Uważają, że ta partia powinna być izolowana. W tej sytuacji zostałby sojusz z postkomunistami, co oznaczałoby zakończenie ich izolacji.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie