Maciej Miłosz: Jacek Czaputowicz błądzi, czyli dlaczego pogłoski o porażce Polski w Paryżu są nieco przesadzone

Spotkanie liderów Europy w Paryżu skończyło się tym, że w najbliższych tygodniach pojawią się mechanizmy i ułatwienia w inwestowaniu w obronność. Wyrywanie się do udziału w misjach zagranicznych Polska już przerabiała i nie warto powtarzać tego błędu drugi raz.

Publikacja: 18.02.2025 16:17

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: AFP

„Polska ma najsilniejszą armię w Europie, liczono więc, że przyłączy się do koalicji pilnującej pokoju w Ukrainie i pociągnie za sobą inne państwa. Tymczasem Polska, która sprawuje prezydencję w Unii Europejskiej, zrobiła w portki” – komentuje w „Rzeczpospolitej” prof. Jacek Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych. Krytyka, jak na dyplomatę przystało, wysublimowana. Z kolei mój redakcyjny kolega Jędrzej Bielecki pisze, że „w Paryżu Polska zawiodła”. Moja ocena tego spotkania jest zupełnie inna.

Śledząc europejskie media (m.in. BBC i Politico), jeszcze przed wczorajszym spotkaniem liderów politycznych w Paryżu można było zauważyć dwa główne tematy. Po pierwsze, premier Wielkiej Brytanii zadeklarował możliwość wysłania wojsk brytyjskich do Ukrainy. Po drugie, premier Polski postuluje radykalne zwiększanie wydatków na obronność. Tematem przewodnim tego spotkania było to, co Europa może sama zrobić, by się obronić.

Polscy żołnierze na wojnie: Co zyskaliśmy na misjach w Iraku i Afganistanie?

Jedną osią tej rozmowy było właśnie ewentualne wysłanie wojsk do Ukrainy. Akces zgłosiły Wielka Brytania i Francja. Już od kilku dni polscy politycy jasno mówili, że nie przewidują wysłania polskich żołnierzy. W tym wypadku ton Donalda Tuska przypomina m.in. kanclerza Olafa Scholza, który na szczęście właśnie jest w ostatnim tygodniu swojego kanclerzowania.

Czytaj więcej

Jacek Czaputowicz: W Paryżu polska prezydencja zburzyła dobry obraz naszego kraju

Oczywiście można narzekać na to, że to trzeba było lepiej rozegrać w kwestiach negocjacji i nie od razu odsłaniać karty czy tak twardą pozycję oraz że Tusk jest zakładnikiem prezydenckiej kampanii wyborczej w Polsce. To prawda. I nawet dopuszczam możliwość, że po majowych wyborach stanowisko polskiego rządu się zmieni.

Jednak nie zmienia to faktu, że w naszej najnowszej historii na prośbę USA duże kontyngenty wojskowe wysłaliśmy do Iraku i Afganistanu. Przypomnę tylko, że w przypadku tego pierwszego wsparcia ówczesny francuski prezydent uznał, że straciliśmy „dobrą okazję, by siedzieć cicho”. Poza doświadczeniem militarnym, które było zyskiem z tych misji i politycznym potwierdzeniem naszej solidności sojuszniczej, to misje były kosztowne i zginęli w nich polscy żołnierze.

Pomoc Ukrainie: Pierwsi już byliśmy

Przypomnę też, że to Polska jako pierwsza masowo zaczęła pomagać Ukrainie, jeśli chodzi o dostawy ciężkiego sprzętu. Jak teraz podchodzimy do ewentualnej misji wojskowej w tym kraju? – To będzie długofalowy wysiłek i zobowiązanie. Z tego punktu widzenia ostrożnie trzeba podchodzić do deklaracji. Szczególnie kiedy głównym zadaniem polskiego wojska musi być przygotowywanie się do obrony wschodniej flanki NATO i co rozumieją nasi sojusznicy. Do tego dochodzą sprawy związane chociażby z zawiłą historią polsko-ukraińską i oczywistym wykorzystywaniem naszej obecności w Ukrainie przez Rosję w propagandzie ukierunkowanej na budowanie podziałów. Tego problemu nie mają nasi partnerzy z zachodniej Europy – wyjaśniał niedawno na łamach „Rzeczpospolitej” Dariusz Łukowski, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Czytaj więcej

Czy Polska będzie uczestniczyła w rozmowach o pokoju w Ukrainie? Nowy szef BBN odpowiada

Co możemy zrobić? – Zaangażowanie militarne nie musi natomiast oznaczać obecności bezpośrednio na terenie Ukrainy. Możemy się zaangażować np. w osłonę przestrzeni powietrznej za pomocą polskiego lotnictwa czy też wsparcie obrony cyberprzestrzeni. Do tego dochodzi potencjalne zaangażowanie Polski w zapewnienie zaplecza operacyjnego i logistycznego dla działań stabilizacyjnych – odpowiadał prezydencki minister.

Biorąc pod uwagę, że nie ma obecnie żadnego porozumienia ukraińsko-rosyjskiego i nie wiadomo, na jakich zasadach, dokąd, na jak długo i z jakim mandatem ewentualnie będą wysyłani żołnierze, braku deklaracji o wysyłaniu Wojska Polskiego do Ukrainy nie uznaję za błąd. Wręcz myślę, że to ruch roztropny.

Po spotkaniu europejskich liderów w Paryżu wydatki na obronność będą większe

Drugą osią rozmów w Paryżu było zwiększenie finansowania na obronność. Rzecz oczywista: zdolności wojskowe są w prostej mierze pochodną środków, jakie na nie dany kraj przeznacza. I w tym obszarze jesteśmy znacznie bliżej konkretu. Po spotkaniu Donald Tusk opowiedział o trzech ważnych kwestiach. Po pierwsze, będzie wyłączenie wydatków na obronność z limitu zadłużenia w UE, co odsuwa wchodzenie w procedurę nadmiernego deficytu. Po drugie, wkrótce KE przedstawi propozycję, jak wykorzystać wspólne środki na obronność. „Wkrótce” rozumiane jako „przed kolejną Radą Europejską”, czyli w połowie marca. Po trzecie, będzie propozycja dotycząca banku, który będzie inwestował w obronność.

Pamiętając o tym, że wydatki na obronność to jednak domena państw narodowych, a nie Komisji Europejskiej, widać pewne przesunięcie i to, że zaraz machina unijna ruszy. To oczywiście w żaden sposób nie zastąpi wydatków krajów europejskich (i bardzo dobrze), ale może być dobrym uzupełnieniem i „dopaleniem” finansowym. To jest ten konkret, który udało się dogadać w Paryżu. Tymczasem pogłoski o „robieniu w porty” czy wysyłaniu, bądź nie, żołnierzy państw europejskich do Ukrainy są na razie mocno przesadzone.

„Polska ma najsilniejszą armię w Europie, liczono więc, że przyłączy się do koalicji pilnującej pokoju w Ukrainie i pociągnie za sobą inne państwa. Tymczasem Polska, która sprawuje prezydencję w Unii Europejskiej, zrobiła w portki” – komentuje w „Rzeczpospolitej” prof. Jacek Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych. Krytyka, jak na dyplomatę przystało, wysublimowana. Z kolei mój redakcyjny kolega Jędrzej Bielecki pisze, że „w Paryżu Polska zawiodła”. Moja ocena tego spotkania jest zupełnie inna.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: W Paryżu Polska zawiodła. Dlaczego Donald Tusk mija się z prawdą?
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Przemysł zbrojeniowy, czyli prymusa Donalda Tuska nieodrobiona praca domowa
Komentarze
Jerzy Surdykowski: I tak rozumieć trzeba Jałtę...
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Gospodarka, deregulacja, inwestycje. Sondaże pokazują, dlaczego Tusk walczy o wyborców Mentzena
Komentarze
Bogusław Chrabota: Możliwe, że polskie wojsko będzie musiało wziąć odpowiedzialność za pokój