Związki zawodowe to skamielina. Nie przystają do rzeczywistości rynku pracy XXI wieku, z jego nowymi technologiami i potrzebami pracowników. Słabną także w Polsce. Tu w dodatku nie pomógł im flirt z polityką: OPZZ szło pod rękę z SLD, zaś Solidarność z AWS i PiS. Nie pomaga rynek pracownika z rekordowo niskim bezrobociem i szybkim wzrostem płac. W efekcie do związków zawodowych należy mniej niż 6 proc. dorosłych Polaków (badanie CBOS). Okopały się jeszcze w takich branżach jak sektor górniczy, energetyka, edukacja czy ochrona zdrowia. Ale i tu ich szańce kruszeją.
Jak sztuczna inteligencja wpłynie na rynek pracy?
I w tym momencie, jak wierzą, przychodzi wybawienie. Gwałtowne przyspieszenie technologiczne z AI na czele to woda na ich młyn. Właśnie dostrzegły szansę, by przypomnieć o sobie i odzyskać wpływy, zbijając kapitał na obawach, a nawet podsycając je, pokazując się jako obrońca „ludu pracującego” przed bezdusznymi maszynami, odbierającymi chleb jak za czasów mitycznego Neda Ludda.
Stąd choćby inspirowany przez związkowców projekt nowelizacji ustawy o związkach zawodowych, nad którym obecnie trwają prace w Sejmie. Jeśli przejdzie, organizacje pracownicze mogłyby domagać się od pracodawcy informacji o AI w firmie, zasadach jej działania, które mogą wpływać np. na warunki pracy i płacy. To oczywiście kolejny absurdalny pomysł utrudniający życie firmom.
Czytaj więcej:
Licząc na dramatyczny wpływ sztucznej inteligencji na rynek pracy, związkowcy mogą się jednak przeliczyć. Owszem, AI wraz z powiązaną z nią robotyzacją będą zabierać miejsca pracy, wykonując wiele zadań lepiej od człowieka. W fabrykach i magazynach największych koncernów pojawiają się już nawet humanoidy, roboty pracujące i wyglądające jak ludzie. A to dopiero początek rewolucji. Polski Instytut Ekonomiczny oszacował niedawno, że w Polsce prawie 3,7 mln ludzi pracuje w 20 zawodach najbardziej narażonych na wpływ sztucznej inteligencji. To m.in. specjaliści w dziedzinie finansów, administracji, statystycy, prawnicy, programiści, część kierowników, a także filolodzy i dziennikarze.