Pytanie to stawiam sobie po niedawnej podróży z Warszawy do Ukrainy i z powrotem. Jechałem w sumie sześcioma pociągami, zawsze w wagonach bez przedziałów. W czterech, z tego dwu na trasie przebiegającej przez Ukrainę (z Przemyśla do Kijowa, a potem z Kijowa do Przemyśla), obserwowałem podobne zjawisko. Matki Ukrainki jadące godzinami z dziećmi starały się czymś je zająć, dać im rozrywkę, zatrzymać je na fotelach, by nie biegały po pociągu. Najprościej włączyć bajkę, film animowany na smartfonie.
Zawsze były to filmy po rosyjsku, niekiedy puszczane bardzo głośno, nawet w wagonach zwanych strefą ciszy. Dzieci były zazwyczaj bardzo małe, nie w wieku szkolnym, choć i takich kilkoro widziałem, i słyszałem, w jakim języku oglądają filmy i w jakim porozumiewają się z mamami. Był to rosyjski. Te cztery wagony to nie jest oczywiście obraz całej Ukrainy, nie jest to próba wystarczająca do jakichkolwiek badań socjologicznych. Ale i tak byłem zaskoczony.
Czytaj więcej
Nie wiadomo, ile dzieci uchodźców w Polsce zrezygnowało ze szkoły. I nikt się tym nie interesuje.
W pociągach ukraińskiego przewoźnika wszyscy pracownicy, od konduktorów po sprzedawców kawy i słodyczy, używali tylko ukraińskiego, udawali, że rosyjskiego nie znają i nie rozumieją. Podobnie było w Kijowie i okolicach – urzędnicy, pracownicy firm państwowych, prawosławny ksiądz nie chcieli używać rosyjskiego, języka okupantów. W kontaktach z zatrudnionymi w sektorze prywatnym to jednak nie jest norma. Nawet w sklepikach, marszrutkach, na przedmiejskich ulicach słyszałem częściej rosyjski niż ukraiński, zdecydowanie ukraińskiego trzymali się natomiast pracownicy recepcji i sprzątaczki w hotelu prywatnej zachodniej sieci, w który w zeszłym roku uderzyła rosyjska rakieta. Jeden z ważnych rozmówców, gdy byliśmy na dworze i ktoś mógł nas usłyszeć, posługiwał się wyłącznie ukraińskim, gdy znaleźliśmy się w jego domu, przeszedł na rosyjski, miałem wrażenie, że posługiwał się nim sprawniej niż ojczystym.
– Kijów od początku wielkiej wojny stał się kulturowo proukraiński, w stolicy niechęć do kultury Rosjan, którzy w znacznej większości popierają mordowanie i rusyfikację Ukraińców, jest wyraźna – mówił mi czołowy kijowski socjolog. – Ale to się zmienia, nastawienie łagodnieje, choć pełnego powrotu do sytuacji sprzed 24 lutego 2022 roku nie będzie – dodał profesor.