Polska polityka na pewno nie może narzekać na nadmiar powagi. Jednak w chwilach próby okazuje się, że politycy jednak dobrze rozumieją, jaka powinna być ich rola. Wiedzą, że o całym tym teatrzyku, często nawet nie tyle niepoważnym, ile wręcz zwyczajnie nieodpowiedzialnym, szybko trzeba zapomnieć i przestawić się na nadzwyczajne tryby. Tak było 24 lutego, tak było też – co warto docenić – również we wtorek, gdy doszło do wybuchu w Przewodowie.
Czytaj więcej
Eksplozja na Lubelszczyźnie i śmierć dwóch osób to wielki test. Dla polskich władz, polityków, służb, mediów i opinii publicznej. Rosjanie będą się wszystkiemu szczegółowo przyglądać i wyciągną z tego wnioski.
Oczywiście, można znaleźć wyjątki. Tyle że zamiast je piętnować, lepiej je po prostu przemilczeć. Generalnie żaden z ważnych polityków tak z jednej, rządzącej strony, jak i drugiej nie próbował tragedii na Lubelszczyźnie podpiąć pod polityczny spór wewnętrzny. Nie tylko władze apelowały o umiar w ocenach, ale podobne wezwania błyskawicznie padły też ze strony liderów opozycji. „W sytuacji zagrożenia, niezależnie od wewnętrznych sporów i różnic, wszyscy musimy być zjednoczeni i solidarni. W tej trudnej chwili będziemy razem” – napisał na Twitterze Donald Tusk.
Drugi z liderów Platformy Obywatelskiej, Rafał Trzaskowski, informując o zwołaniu sztabu kryzysowego w warszawskim ratuszu, od razu zaznaczył, że „kluczowa jest teraz dobra współpraca”, a „wszelkie dalsze działania będzie uzależniać od informacji uzyskiwanych od strony rządowej”. Podobny komunikat wydał też inny lider samorządowy, Jacek Sutryk, który pisząc o zwołaniu sztabu kryzysowego we Wrocławiu, zaapelował „o solidarność, rozwagę i ostrożność, także w związku z możliwymi działaniami dezinformacyjnymi”. I dodał: „Polegajmy na sprawdzonych komunikatach”. Również Lewica, piórem swojego rzecznika prasowego Marka Kacprzaka, zaapelowała o solidarność i współpracę, a także odpowiedzialnie dodała: „czekamy na oficjalne informacje rządu w tej sprawie”.