Zaczynamy myśleć, gdy dotknie nas samych. Gdy umrze ktoś bliski. A i to do pandemii oraz szczepień nie przekonuje najbardziej zatwardziałych przeciwników wiedzy medycznej. W związku z nadchodzącą kolejną falą zakażeń i dramatyczną w swej wymowie decyzją części członków Rady Medycznej, nasuwa się tak wiele myśli i pytań, że trzeba publicystycznie z niektórymi się zmierzyć.
Przede wszystkim niezrozumiała wydaje się nagła potrzeba odwoływania się polityków w kwestii walki z pandemia do tzw. szerokiej opinii społecznej. Strach przed ulicznymi manifestacjami jest kiepskim wytłumaczeniem. Nikt nie pytał kierowców, czy ograniczać prędkość, stawiać radary i podnosić mandaty. Gdyby tak zrobiono, zapewne większość społeczeństwa byłaby przeciw. Pomijając fakt, że ograniczanie prędkości jest też ograniczaniem wolności. Można przecież tylko apelować o rozsądek. A co roku na drogach ginie tyle osób, co przez dwa tygodnie umiera na COVID.
Czytaj więcej
- Zdecydowaliśmy o wprowadzeniu obowiązkowego przejścia na pracę zdalną w administracji publicznej – poinformował w środę minister zdrowia Adam Niedzielski.
Młodzi kierowcy płacą wyższe OC. Nikogo to nie dziwi; - nikt nie woła przy tym o wolnościach obywatelskich. Koszty pobytu jednego pacjenta na oddziale covidowym są astronomiczne. Czemu więc nie podnieść składki zdrowotnej dla tych, którzy się nie szczepią? Przecież papierosy i alkohol kosztują nieproporcjonalnie dużo, nie tylko po to. by zasilać budżet, ale by były środki na leczenie chorych. W przypadku COVID-19 mamy lek, który może chorobie zapobiec, jest bezpłatny - trochę więc sami gramy w rosyjską ruletkę.
Polski rząd w początkach pandemii - jak się wydaje - radził sobie dużo lepiej, niż teraz. Zakup szczepionek, szpitale tymczasowe, to działo się na naszych oczach. O pandemii wiedzieliśmy mało, więc zdarzały się błędy. Być może niektórzy na niej nawet próbowali się dorobić. To zapewne ktoś kiedyś wyjaśni. Ale tak jak spowszedniała pandemia, tak i spowszedniały - niestety - kolejne tysiące zgonów.