Artur Bartkiewicz: Polaków trawi nienawiść do Polaków

Przerażające są wyniki opublikowanego przez rp.pl sondażu, w którym 21,4 proc. respondentów pozytywnie ocenia zagłuszanie uczestniczek Powstania Warszawskiego przez dziarskich chłopców Roberta Bąkiewicza. Czas na refleksję, dokąd może nas zaprowadzić wewnętrzny konflikt, który od lat zżera polskie społeczeństwo.

Publikacja: 17.10.2021 08:52

Artur Bartkiewicz: Polaków trawi nienawiść do Polaków

Foto: PAP/Piotr Nowak

„Ale Świętości nie szargać,/bo trza, żeby święte były,/ale Świętości nie szargać:/to boli” pisał w „Weselu” Stanisław Wyspiański. Cóż, nie posłuchaliśmy. W ubiegłą niedzielę na placu Zamkowym zerwana została jedna z bardzo już nielicznych nitek, które łączą jeszcze nasze rozpadające się na pół społeczeństwo. Dotychczas bowiem szacunek do weteranów Powstania Warszawskiego – niezależnie od oceny samego Powstania – wydawał się być czymś ponad bieżącymi podziałami politycznymi. 1 sierpnia w godzinę „W” zastygali w skupieniu wszyscy – od lewa do prawa – oddając cześć tym, którzy sprawili, iż Warszawa zyskała miano „miasta niezłomnego”. A dziś co piąty ankietowany pochwala zachowanie zagłuszającego Wandę Traczyk-Stawską Roberta Bąkiewicza. Co będzie dalej?

Czytaj więcej

Co piąty Polak pozytywnie ocenił zagłuszanie uczestników wiecu w Warszawie

Konflikt jest naturalnym elementem polityki. Różne grupy społeczne mają różne, często sprzeczne ze sobą interesy. W demokracji te interesy się ze sobą ścierają i ten, kto przedstawi ofertę przekonującą większość, chwyta ster rządów. Nie ma demokracji bez sporu, bo społeczeństwa są bardzo zróżnicowane. Ale kiedy spór przeradza się w nienawiść – trzeba bić na alarm. A Polaków trawi dziś nienawiść do Polaków – do „tych drugich” Polaków. To już nie jest spór o to kto ma rację, to konflikt, który zmierza do tego, by racja była tylko jedna. By ci drudzy sobie stąd poszli, albo zamknęli się w czterech ścianach swoich domów i milczeli. Jeśli zabierają głos, będziemy wyć, buczeć i gwizdać – niezależnie od tego czy ów głos zabiera Donald Tusk, czy Wanda Traczyk-Stawska. Żadne dawne zasługi się nie liczą, bo właśnie budujemy Polskę na nowo. Naszą Polskę, która nie będzie ani trochę wasza. A jak się wam nie podoba, to was zakrzyczymy.

Polaków trawi dziś nienawiść do Polaków – do „tych drugich” Polaków.

Jeśli nie będzie niczego co nas łączy, jeśli staniemy się dwoma całkowicie niezależnymi od siebie narodami, z własną wizją historii, teraźniejszości i przyszłości – wówczas na zakrzykiwaniu może się nie skończyć. Wówczas temperatura sporu będzie tylko rosła, aż ktoś wreszcie postanowi – dosłownie - wybić tym drugim z głowy ich wizję Polski. Nie można spokojnie czekać aż to się stanie.

Dziś, niestety, pierwsze słowa hymnu głoszące, że „Jeszcze Polska nie zginęła/Kiedy my żyjemy”, zdają się być ostrzeżeniem nie przed zagrożeniem zewnętrznym, lecz przed tym, abyśmy się tutaj sami nie pozabijali.  

„Ale Świętości nie szargać,/bo trza, żeby święte były,/ale Świętości nie szargać:/to boli” pisał w „Weselu” Stanisław Wyspiański. Cóż, nie posłuchaliśmy. W ubiegłą niedzielę na placu Zamkowym zerwana została jedna z bardzo już nielicznych nitek, które łączą jeszcze nasze rozpadające się na pół społeczeństwo. Dotychczas bowiem szacunek do weteranów Powstania Warszawskiego – niezależnie od oceny samego Powstania – wydawał się być czymś ponad bieżącymi podziałami politycznymi. 1 sierpnia w godzinę „W” zastygali w skupieniu wszyscy – od lewa do prawa – oddając cześć tym, którzy sprawili, iż Warszawa zyskała miano „miasta niezłomnego”. A dziś co piąty ankietowany pochwala zachowanie zagłuszającego Wandę Traczyk-Stawską Roberta Bąkiewicza. Co będzie dalej?

Komentarze
Bogusław Chrabota: 1000 dni wojny o przyszłość Ukrainy
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Joe Biden zmusza Donalda Trumpa do wspierania Ukrainy
Komentarze
Stefan Szczepłek: Witaj druga ligo
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sondaż mówi: Trzaskowski, ankieta na X: Sikorski. A co powiedzą członkowie KO?
Materiał Promocyjny
Europejczycy chcą ochrony klimatu, ale mają obawy o koszty
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: A jeśli Radosław Sikorski ma rację – i Polskę czeka wojna?