Bartosz Niedzielski zginął, próbując powstrzymać zamachowca w Strasburgu. I okazał się bohaterem, „z którym heterokwiat narodu ma problem. Bo był gejem” – tak przynajmniej twierdzi pisarz Jacek Dehnel. Można się podśmiewywać, że nim pisarz zdradził w swoim felietonie orientację strasburskiego bohatera, mało kto o niej wiedział. Albo że jego orientacja obchodzi bardziej Dehnela niż większość Polaków. Ale myślę, że pisarz ma jednak trochę racji.
To prawda, że dla wielu na prawicy byciem gejem nie pasuje do bycia bohaterem. W ogóle nie pasuje do bycia porządnym człowiekiem. Tylko że gdy człowiek ginie, próbując powstrzymać terrorystę, po prostu mało komu przychodzi do głowy, by rozliczać go z orientacji seksualnej... A nawet wrocławscy narodowcy, którzy na swym facebookowym fan page’u nazwali Niedzielskiego „skrajnym eurolewakiem” i zwolennikiem „całego tego europejskiego syfu”, swój absurdalny post (domyślam się, że to on skłonił Dehnela do napisania felietonu) kończą zdaniem: „Niemniej jednak szkoda chłopa”.
Zresztą może i naprawdę gdzieś wylał się jakiś hejt na Niedzielskiego, bo był gejem. Nawet jeśli, to nie był on zapewne większy niż hejt, jaki wylał się na Jolantę Szczypińską tuż po jej śmierci – np. na facebookowej grupie „Jestem gorszego sortu”. A przecież o posłance Szczypińskiej można powiedzieć wiele, nawet różne rzeczy jej można zarzucić, ale była chyba ostatnim politykiem, którego za cokolwiek ktokolwiek mógłby aż tak bardzo hejtować. Ta nienawiść wynikała jedynie z tego, że była ona politykiem PiS, że była blisko Jarosława Kaczyńskiego. To wystarczy. I zarazem, w oczach samych zainteresowanych, absolutnie ich usprawiedliwia.
Dla jednych więc kogoś jako człowieka przekreśla bycie gejem, dla innych określone poglądy polityczne. Jedni będą tłumaczyć, że „homozaraza”, eurolewactwo, upadek obyczajów i zasad moralnych, koniec rodziny i kultury europejskiej, chrześcijaństwa, Związek Europejskich Republik Radzieckich itd., inni – że „pisizm”, populizm, autorytaryzm, łamanie konstytucji i praw człowieka, upadek demokracji liberalnej, państwa prawa i niechybne wyjście z Unii Europejskiej, kres wolności i najpewniej PRL-bis.
Ci pierwsi mówią wprost, że dla określonych ludzi, postaw i poglądów nie ma miejsca w ich wymarzonej wspólnocie. Drudzy biorą na sztandary wolność i tolerancję, ale w praktyce politycznej robią dokładnie to samo. Tak że jeśli zgadzacie się z PiS, to zgadzajcie się z nim prywatnie, u siebie w domu, ale nie mówcie o tym głośno. Nie wszyscy mają ochotę słuchać o waszych niedemokratycznych poglądach...