Było jasne, że kiedyś się musiała zacząć III Rzeczpospolita, każda jednak próba wskazania tej magicznej daty stawała się polityczną deklaracją. Jeśli Trzecia zaczęła się w 1989 r., to mamy przynajmniej trzy możliwości, który dzień uznać za datę tego „nowego". Pytanie, czy świętować 6 lutego na rozpoczęcie obrad Okrągłego Stołu, 4 czerwca na pamiątkę częściowo wolnych wyborów do Sejmu i wolnych do Senatu czy też 12 września z okazji powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego z Czesławem Kiszczakiem jako jego zastępcą. Możliwe jest jeszcze rozwiązanie takie, że III Rzeczpospolita zaczęła się 29 grudnia 1989 r., gdy odwołano nazwę państwa Polska Rzeczpospolita Ludowa i przywrócono Orłu koronę. Można by też przyjąć za taki dzień 27 października 1991 r., gdy przeprowadzono w Polsce pierwsze po wojnie wolne wybory parlamentarne.

Nie „opłaca się" jednak przesuwać symbolicznej daty początku nowej Polski aż na jesień 1991, bo znajdziemy się w historycznej kolejce po wolność dopiero po Tadżykistanie. Za Okrągłym Stołem jako „wielkim początkiem" zdawał się być Aleksander Kwaśniewski, udane negocjacje były jego sukcesem, a o 4 czerwca nie było mu lekko wspominać, bo jako polityk raczej wygrywał wybory, a akurat wtedy, w 1989 r., dostał wyborczego łupnia. Lech Kaczyński był najbliżej wskazania 4 czerwca – ta data była też najbliższa jako symboliczny początek nowego porządku umiarkowanym okrągłostołowym sceptykom. Wyjaśnienie było proste: 4 czerwca to jednak zdecydowali ludzie, a nie porozumiały się elity.

Z terminów 1989 r. 4 czerwca był „najbardziej prawicowy" i najszerzej uznany. Został też wskazany jako najważniejszy moment 1989 r. przez Bronisława Komorowskiego. I tu znowu ta data miała pecha, bo podawał ją prezydent, który sam nie startował wtedy do parlamentu, kontestował ówczesne wybory oraz jednolitofrontowy styl „Solidarności" i Wałęsy. W każdym razie od paru lat nikt już nie chce fetować Okrągłego Stołu, nikt nie sypie konfetti na pamiątkę wrześniowego dnia, gdy Kiszczak został wicepremierem...

Gdy już się wydawało, że wokół 4 czerwca 1989 r. ukształtuje się jakiś kompromis, powiedzmy, historyczny, to termin podebrał KOD, a minister Beata Kempa w ramach retorsji ogłosiła najbliższą sobotę, 4 czerwca – pracującą. Ci, co byli za datą Okrągłego Stołu, pójdą więc teraz na pochód 4 czerwca, a ci, co już prawie się zgodzili, że wolność zaczęła się 4 czerwca, idą demonstracyjnie do biura, sadzić późne odmiany ziemniaków i co tam jeszcze, byle nie popierać KOD. Nasza poczciwa Trzecia nadal zostaje z metryką bez daty urodzenia.

Autor jest historykiem i publicystą. Był posłem i europosłem, a w latach 2006–2007 wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego