Większość francuskich firm produkujących dobra luksusowe zawiesiła sprzedaż w maju 2022, czyli ponad 2 miesiące po inwazji na Ukrainę, mimo że Unia Europejska nie obłożyła sankcjami dostaw dóbr luksusowych. Wstrzymały wtedy jednak dostawy, głównie z powodów logistycznych, bo transport dóbr do Rosji był i nadal jest bardzo utrudniony.
Czytaj więcej
Canpack, Makrochem z Lublina, Polpharma czy TZMO – to przykłady rodzimych przedsiębiorstw, które widnieją na liście wstydu publikowanej przez Uniwersytet Yale.
LVMH, do którego należą Christian Dior, Givenchy oraz Bulgari zamknął na początku maja wszystkie 124 rosyjskie butiki. Podobnie zrobiły Hermes i Swiss Cartier. Kering, właściciel marek Gucci i Yves Saint Laurent, zamknęły 2 butiki, tłumacząc to „wyjątkowo trudną sytuacją w Europie”. Zdarzały się także inne przypadki dowodów solidarności z Ukrainą, jak chociażby decyzja Giorgio Armaniego, który polecił, by pokaz jego najnowszej kolekcji podczas Paris Fashion Week odbył się w kompletnej ciszy. - Chcę, żeby widzowie wiedzieli, że jednak coś się dzieje - mówił Armani. Teraz jego marka wraca do Rosji. Tak, jakby „coś” już przestało się dziać.
W maju tego roku resort przemysłu i handlu (Minpromtorg) stworzył listę 50 grup towarów, które na rynku były niedostępne i Rosjanie mogli sprowadzać do kraju w tzw. imporcie równoległym. Z tym, że powracające obecnie marki zostały włączone do równoległej listy dopiero w sierpniu tego roku, a cała lista obowiązywała do końca 2023 roku.
Teraz jednak ten import zostanie wstrzymany, ponieważ wznowione zostaną regularne dostawy z Francji. - Nowe regulacje zaczną obowiązywać za trzy miesiące, tak aby korzystający z dobrodziejstw importu równoległego mogli spokojnie zakończyć działalność - mówił rzecznik Minpromtorgu w rozmowie z agencją TASS.