Hongkong nadal znajduje się na kryzysowym rozdrożu

Protesty w metropolii wciąż wywołują nerwowe reakcje władz w Pekinie. Przekonała się o tym m.in. giełda londyńska.

Aktualizacja: 03.01.2020 08:27 Publikacja: 02.01.2020 21:00

Protesty w Hongkongu wielokrotnie przybierały gwałtowny obrót. Demonstranci pokazywali swoją determi

Protesty w Hongkongu wielokrotnie przybierały gwałtowny obrót. Demonstranci pokazywali swoją determinację, by walczyć z rosnącymi wpływami pekińskich władz w mieście.

Foto: shutterstock

Kryzys polityczny w Hongkongu może w 2020 r. nadal mocno ciążyć tamtejszemu biznesowi oraz inwestorom, a także uderzać rykoszetem w inne rynki. Przykładem na to mogą być czwartkowe doniesienia Agencji Reutera o tym, że chińskie władze czasowo zablokowały połączenie pomiędzy giełdami w Londynie i Szanghaju. Miały to zrobić właśnie z powodu stosunku brytyjskich władz do protestów w Hongkongu. To ma być środek nacisku na Wielką Brytanię, by nie interesowała się ruchami protestu w tej metropolii.

Czytaj także: Hongkong w recesji. Tak źle nie było od dekady

Kruchy status

Połączenie między London Stock Exchange a Shanghai Stock Exchange zaczęło działać na wiosnę 2019 r. i pozwalało spółkom z Chin na dużo łatwiejsze sprzedawanie swoich papierów w Londynie, a spółkom z Londynu na rynku w Szanghaju. Pierwszą spółką, która skorzystała z tego połączenia, był w maju dom maklerski Huatai Securities, który sprzedał swoje papiery w Londynie. Drugą spółką miała być chińska firma energetyczna SDIC Power, ale w grudniu nagle zrezygnowała ze sprzedaży kwitów depozytowych na giełdzie londyńskiej. Zrobiła to, choć prace nad jej ofertą były bardzo zaawansowane. Według informatorów Agencji Reutera ofertę wstrzymano, bo władze w Pekinie zablokowały połączenie giełdowe. Prace nad ofertą mającą nastąpić w Londynie w I kwartale 2020 r. wstrzymała też firma China Pacific Insurance.

– To duży cios nie tylko dla spółek szukających możliwości poszerzenia bazy inwestorskiej poprzez notowania w Londynie, ale też dla związków Chin z rynkami globalnymi – twierdzi jeden z informatorów Agencji Reutera.

O wiele większe konsekwencje dla rynków miałby scenariusz, w którym protesty w Hongkongu zostałyby siłowo stłumione przez Chiny. Hongkong jako specjalny region administracyjny Chin posiada obecnie dużą autonomię (podobnie jak Makau) i jest zwykle traktowany jako gospodarka i rynek finansowy odrębny od ChRL. Przyjęta pod koniec 2019 r. amerykańska ustawa o prawach człowieka i demokracji w Hongkongu nakazuje Departamentowi Stanu co roku dokonywać przeglądu sytuacji w Hongkongu. Jeśli oceni on, że ograniczana jest autonomia tej metropolii lub są w niej łamane prawa człowieka, to na tej podstawie Hongkong może zostać pozbawiony przywilejów handlowych, finansowych i wizowych w relacjach z USA. Ponadto mogą zostać nałożone sankcje na osoby dopuszczające się tych naruszeń. Realizacja takiego scenariusza byłaby ogromnym ciosem dla statusu Hongkongu jako jednego z globalnych centrów finansowych. „Wszystko, co zmieniałoby status Hongkongu, miałoby fatalny wpływ nie tylko na amerykański handel oraz inwestycje w Hongkongu, ale również na pozycję Hongkongu w gospodarce globalnej" – twierdzi Amerykańska Izba Handlu w Hongkongu.

Chiński rząd sam może jednak podważać pozycję Hongkongu, np. wspierając budowę konkurencyjnego centrum finansowego w Makao (również będącym specjalnym regionem administracyjnym ChRL). Xi Jinping, chiński prezydent, podczas grudniowej wizyty w Makao zapewniał, że będzie wspierał dywersyfikację gospodarki tego regionu, tak by stała się mniej zależna od kasyn i turystyki.

Ciąg dalszy recesji

Tak długo, jak długo trwają protesty w Hongkongu, chińskie władze będą ograniczać własny ruch turystyczny do tej metropolii. W okresie od stycznia do końca listopada 2019 r. do Hongkongu przyjechało o 10 proc. mniej turystów niż rok wcześniej. To przyczyniło się do spadku sprzedaży detalicznej. W okresie od stycznia do końca października zmniejszyła się ona o 9 proc. W listopadzie spadła o 24 proc. r./r. Hongkong wpadł już w recesję. W II kwartale jego PKB spadł o 0,5 proc. kw./kw., a w trzecim o 3,2 proc. kw./kw. Danych za IV kwartał jeszcze nie ma, ale wszystko wskazuje, że będą one słabe. Władze Hongkongu spodziewają się spadku PKB za cały rok o 1,3 proc. To byłoby najsłabszym wynikiem od kryzysowego 2009 r. (gdy PKB spadł o 2,5 proc.).

– Pierwsza recesja w Hongkongu od dekady stała się głębsza, niż się spodziewano. O ile ostatni kwartał 2019 r. może oznaczać dno, jeśli chodzi o kwartalną zmianę PKB, o tyle gospodarka miasta wciąż będzie odczuwała trudności – uważa Julian Evans-Pritchard, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.

Prognozy na 2020 r. są oczywiście w dużym stopniu zależne od tego, jak zostanie rozwiązany kryzys polityczny w tej metropolii. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się jednak wzrostu PKB o 1,5 proc.

Protesty w Hongkongu trwają od czerwca. Początkowo były wyrazem sprzeciwu wobec projektu ustawy pozwalającej na dokonywanie ekstradycji podejrzanych o przestępstwa kryminalne do Chin kontynentalnych. Projekt ten wycofano, ale protesty szybko stały się gwałtownym i szerokim buntem przeciwko rosnącym wpływom Pekinu w metropolii, przeciw lokalnej, prochińskiej, administracji, a także przeciwko brutalności policji.

Gospodarka
Dyrektor Eurofund: Europa powinna starać się zatrzymać inwestorów i przedsiębiorców
Gospodarka
USA oferują Rosji złagodzenie sankcji pod warunkiem trwałego zawieszenia broni
Gospodarka
Samorządy muszą być partnerami w rozwoju państwa
Gospodarka
Janusz Jankowiak: Z retoryki premiera zniknął element wspólnotowy. Przez wybory?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Gospodarka
„Koniec naiwnej globalizacji”. Tusk chce stawiać na polskie firmy i patriotyzm gospodarczy