Polska ma być jednym z największych beneficjentów nowego Europejskiego Instrumentu na rzecz Odbudowy („Next Generation EU"), zwanego Europejskim Funduszem Odbudowy. Z całej puli 750 mld euro trafić ma do nas ok. 63,8 mld euro na lata 2021–2024.
– To duże wsparcie, dzięki niemu można prawie podwoić wartość inwestycji publicznych przez kilka lat – komentuje Ignacy Morawski, założyciel portalu SpotData. – Na pewno pozytywnie wpływie na polską gospodarkę w powrocie na ścieżkę wzrostu po kryzysie – wtóruje Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao SA. – Tym bardziej że Polska miała dostać mniej pieniędzy z nowego budżetu UE na lata 2021–2027 r., co byłoby dla nas dosyć niekorzystne. Teraz te obawy znikają – dodaje.
Ekonomiści Credit Agricole wyliczają w poniedziałkowym raporcie, że Europejski Fundusz Odbudowy może też przyczynić się do przyspieszenia tempa, w jakim Polska goni Unię Europejską pod względem poziomu zamożności (liczonego jako PKB w przeliczeniu na liczbę mieszkańców z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej). I tak, wedle ich szacunków, w scenariuszu, w którym nie ma epidemii, kryzysu i programów odbudowy, Polski PKB per capita w relacji do średniej unijnej zwiększyłby się z 72,8 proc. w 2019 r. do 80 proc. w 2025 r. W „scenariuszu z epidemią" (i Funduszem Odbudowy) relacja ta osiągnie 81 proc. w 2025 r., a więc o 1 pkt proc. więcej. – Można więc mówić o przyspieszeniu konwergencji w średnim terminie, choć w poszczególnych latach relacje te będą podlegać dosyć silnym wahaniom – wynika z analizy Credit Agricole Bank Polska.
![](http://grafik.rp.pl/grafika2/1550795,9.jpg)