Jeśli jakaś firma jest (była) własnością podmiotu z kraju uznanego przez Kreml jako „nieprzyjazny”, to od 7 lipca nie ma prawa wywiezienia zagranicę pieniędzy pochodzących ze sprzedaży aktywów. Kraje „nieprzyjazne”, to te które wprowadziły na Rosję sankcje po inwazji tego kraju na Ukrainę.
Firmy zagraniczne pozbywające się rosyjskich aktywów, inaczej niż było jeszcze kilka tygodni temu, nie będą miały prawa powrotu do działalności gospodarczej w tym kraju przez przynajmniej 2 lata. A kiedy już wrócą, będą musiały zapłacić za pozostawione aktywa ich pełną wycenę rynkową, oraz uwzględnić bonusy dla Rosjan, którzy je przejęli. — Zagraniczne firmy muszą mieć świadomość, co tracą wychodząc z naszego kraju — mówił anonimowy informator „Wiedomosti” określany jako „źródło zbliżone do rządu”.
Czytaj więcej
Gospodarka rosyjska daje sobie radę wyjątkowo dobrze. Jak to się dzieje, że mimo kolejnych rund sankcji nadal nie doszło w tym kraju do gospodarczej zapaści?
Kolejny obowiązek, to konieczność wprowadzenia na moskiewską giełdę 20 proc. odkupionych aktywów w pierwszym roku od powrotu i zakończenie wprowadzenia firmy do obrotu publicznego w ciągu 3 lat od powrotu. Przy tym, jak podkreślają samo Rosjanie, są to wszystko środki odwetowe za sankcje.
W grudniu 2022 władze rosyjskie nakazały firmom opuszczającym ich kraj sprzedaż 50 proc. miejscowym przedsiębiorstwom z 50 procentową zniżką. Dodatkowo każda zachodnia firma musiała zapłacić 10 proc. wartości transakcji za pozwolenie na opuszczenie kraju. W marcu zdecydowano, że pieniądze te będą wpłacane bezpośrednio do budżetu, co natychmiast naraziło zagraniczny biznes na krytykę, że jego pieniądze finansują rosyjską armię i wojnę przeciwko Ukrainie.