W gotówce wypłacane są odszkodowania rodzinom poległych w inwazji na Ukrainę i coraz więcej Rosjan woli trzymać gotówkę w domu, bo tak się czują bezpieczniej. Najsprawniej i najwięcej pieniędzy wypłaca rodzinom najemników Grupa Wagnera. Za każdego poległego Jewgienij Prigożyn płaci nawet 5 mln rubli ( ok 60 tys. dolarów). Tylko pod Bachmutem zginęło ich 20 tysięcy — tę wielkość podał sam Prigożyn.
Do tych pieniędzy doliczane są jeszcze niepobrane miesięczne wynagrodzenia wynoszące w przeliczeniu od 600 do 2,5 tys. dol. miesięcznie. Wszystko płacone jest w gotówce. Po worki z pieniędzmi rodziny zgłaszają się do wyznaczonych miejsc na terenie niemal całej Rosji. Zdaniem żon i matek odbierających wypłaty ta forma jest najbardziej wygodna, bo pozwała ominąć skarbówkę, a i w bankach pieniądze niekoniecznie — ich zdaniem— są bezpieczne. Rodziny najczęściej za odszkodowania za śmierć bliskich osób kupują samochody i mieszkania. Też płacąc z ręki do ręki.
Czytaj więcej
Bunt Grupy Wagnera wywołał panikę wśród rosyjskich banków. Nocą z piątku na sobotę, największe z nich gwałtownie podniosły kursy walut. Zrobił to m.in. drugi bank Rosji państwowy VTB i trzeci - państwowy Gazprombank, największy prywatny bank Alfa-Bank oligarchy Michaiła Fridmana, prywatne Tinkoff i MTS-Bank. Rosjanie rzucili się do bankomatów.
Wojna trwa już 16 miesięcy, a według oficjalnych danych z systemu bankowego w tym czasie mogło odpłynąć nawet 2,2 biliona rubli, czyli ok. 26 mld dolarów. To dlatego na rosyjskim rynku króluje teraz papier, a nie plastik, czy przelew internetowy tak popularne przed wojną.
Co więcej te same metody płatnicze są narzucane na terytoriach okupowanych, więc papieru na rynku jest jeszcze więcej. — Ekspansja użycia gotówki może wskazywać na zmiany w rosyjskiej gospodarce – żadna z nich nie jest dobra. Rosnący popyt na fizyczny pieniądz wskazuje na mniejsze zaufanie do lokalnych banków, rosnący niepokój o niepewną przyszłość wśród gospodarstw domowych, które wolą trzymać gotówkę pomimo inflacji, a także rosnący udział szarej strefy i pogarszające się przestrzeganie przepisów podatkowych — tak komentuje sytuację dla Bloomberg Economics rosyjski ekonomista — Alexander Isakow.