To polemika z głosami kwestionującymi korzyści Polski z obecności w UE. Według „raportu Jakiego" straty wyniosły ponad 500 mld zł, choć potem jego autorzy tłumaczyli, że skoncentrowali się na jednym aspekcie członkostwa (przepływach finansowych), którego całkowity bilans nawet w ich ocenie jest dodatni.
Zdaniem czołowych ekonomistów korzyści są jednak duże i jednoznaczne. Dzięki akcesji do Unii PKB Polski jest o ok. 12 proc. większy, niż byłby, gdybyśmy pozostali poza Wspólnotą – wyliczyli w 2019 r. eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. W przeliczeniu na złote to około 280 mld. Ale to tylko „zysk" roczny. Tak liczony skumulowany zysk z ostatnich 17 lat sięga co najmniej 1,5 bln zł. Do tego należy doliczyć korzyści, jakie dał nam okres przygotowań do akcesji.
Szacunki PIE są przy tym ostrożne. W opublikowanym w czerwcu br. artykule naukowym grupa ekonomistów z UW oceniła, że realny dochód na mieszkańca po 15 latach od akcesji był o około 55 proc. większy, niż byłby, gdybyśmy do Unii nie weszli. To oznacza, że w 2020 r. wynosiłby nie 55 tys. zł, tylko 35 tys. zł.
Czytaj więcej
Nieskrępowany dostęp do ogromnego europejskiego rynku towarów, usług, kapitału i pracy, wystawienie polskich firm na silniejszą konkurencję oraz napływ inwestycji – to zawdzięczamy UE.
Z czego te korzyści wynikały? Wbrew powszechnemu przekonaniu napływ unijnych funduszy nie był kluczowy. – Najważniejsze były inwestycje, które dzięki obecności w UE przyciągnęliśmy. One przyczyniły się do wzrostu produktywności, a więc także płac oraz eksportu – tłumaczy dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska i wykładowca w SGH. Podkreśla jednak, że inwestycje publiczne współfinansowane z funduszy unijnych też przyczyniły się do wzrostu jakości życia w Polsce. „To koncerny zagraniczne w dużym stopniu decydowały o sukcesie międzynarodowym polskiej gospodarki. Niecałe 11 tys. firm z kapitałem zagranicznym odpowiada za niemal połowę wartości polskiego eksportu" – przekonywali w raporcie z 2019 r. ekonomiści Pekao.