Początek nowego tygodnia pokazał, że piątkowy wystrzał indeksów w Warszawie (WIG20 zyskał 1,46 proc.) nie miał uzasadnienia fundamentalnego, ale był jedynie konsekwencją operacji na akcjach dokonywanych przez inwestorów finansowych przy okazji wygasania wrześniowej serii kontraktów terminowych (tzw. dzień trzech wiedźm). Zapał do kupowania szybko opadł. W poniedziałek główne indeksy na GPW w ślad za indeksami giełd zagranicznych, traciły na wartości. Sprzyjał temu słaby finał piątkowych notowań za oceanem, mimo imponującego debiutu Alibaby. Również poniedziałkowa sesja w Azji nie napawała optymizmem. Giełda w Szanghaju zniżkowała aż 1,7 proc. a w Tokio 0,7 proc.
W Europie giełdy niemiecka i francuska malały po 0,3-0,4 proc. Jeszcze więcej, bo aż 0,7 proc. zniżkował parkiet w Londynie, który miał za sobą bardzo dobry piątek, co wynikało z pozytywnego, dla Wielkiej Brytanii, finału referendum w sprawie niepodległości Szkocji.
W Warszawie na otwarciu WIG20 i WIG30 spadały zgodnie po 0,55 proc., do odpowiednio: 2525,55 pkt. i 2714,79 pkt. WIG zniżkował o 0,38 proc., do 55421,61 pkt. Negatywnie na zachowanie się całego rynku wpływał KGHM, który taniał przeszło 2 proc. z powodu kolejnych spadków cen miedzi co z kolei jest pochodną rozczarowujących wieści na temat kondycji chińskiej gospodarki. Najlepszą inwestycją z WIG20 był Eurocash drożejący o ponad 1 proc. Z mniejszych firm bardzo dobrze prezentowało się Kino Polska, zyskujące 7 proc. Na solidnych plusach były też ukraińskie KSG Agro (zmiana o 7 proc.) oraz Milkiland (4 proc.). Zapowiedź ogłoszenia wezwania na akcje Hutmenu (chce je ogłosić Boryszew) przełożyła się na lekki wzrost wartość tej spółki. W poniedziałek rano drożały o 1,6 proc., do 4,9 zł czyli poziomu, po jakim ogłoszone będzie wezwanie. Z kolei papiery Boryszewa zyskiwały 0,3 proc., do 7 zł. Najsłabszą inwestycją początku tygodnia był DSS. Nadzorca sądowy uważa, że spółka nie poradzi sobie ze spłatą wierzytelności układowych i chce zamiany upadłości na likwidacyjną.
Na rynku walutowym kursu głównych walut nie odbiegały znacząco od wycen z piątkowego zamknięcia. Za euro płacono 4,1820 zł a szwajcarskiego franka 3,4650 zł. Dolar amerykański kosztował 3,2530 zł, co oznaczało 0,1-proc. przecenę.