W czwartek mija 13 lat od momentu debiutu akcji GPW na giełdzie. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że dzisiaj takich ofert już nie ma. I nie chodzi o wielkość IPO, ale o to, jak duże zainteresowanie ono wzbudziło. W ofercie udział wzięło 323 tys. inwestorów indywidualnych, co było rekordowym wynikiem w czasach programu akcjonariatu obywatelskiego i osiągnięciem, do którego od tamtego czasu żadna inna oferta nawet się nie zbliżyła.
Rynek przez te wszystkie lata się zmienił, ale zmieniła się także i sama GPW. W 2010 r. była to firma, której wyniki były uzależnione przede wszystkim od tego, co dzieje się na parkiecie giełdowym. Dzisiaj grupa kapitałowa szuka nowych źródeł przychodów, które mają ją bardziej uniezależnić od sytuacji rynkowej. Czy to przyniesie efekt?
Czytaj więcej
Gdyby istniał indeks WIG-Skarb Państwa, to w ostatnich ośmiu latach urósłby tylko o 12 proc. W tym samym czasie WIG zyskał 31 proc., a skumulowana inflacja przekroczyła 47 proc.
Zagraniczny przykład
W 2010 r., czyli w roku debiutu akcji GPW na giełdzie, przychody grupy wyniosły 225,6 mln zł, zaś zysk netto osiągnął poziom 94,8 mln zł. W tym roku tylko w I półroczu GPW osiągnęła prawie 223 mln zł przychodów i niemal 72,5 mln zł zysku netto (lada moment poznamy też wyniki operatora za III kwartał).
– Cieszą nas systematycznie rosnące przychody, szczególnie że w głównej mierze są efektem odnotowywanych przez nas przychodów z nowych linii biznesowych – Armenia Securities Exchange (AMX), GPW Logistics i GPW Tech – które w I półroczu wyniosły łącznie 20,0 mln zł. To również efekt naszej poprzedniej strategii, w której stawialiśmy na dywersyfikację i nowe obszary biznesowe. W latach 2023–2027 planujemy kontynuować te założenia na równi z transformacją modelu operacyjnego w celu zwiększenia efektywności kosztowej – podkreślał po publikacji wyników za I półrocze Adam Młodkowski, członek zarządu GPW.