Agencja Bloomberg poinformowała, że Komisja Europejska zatwierdzi w najbliższych tygodniach nowy program pożyczkowy dla Polski, co będzie się wiązało z wypłatą zaliczek z tego tytułu. To informacja, którą jako pierwsi podaliśmy 25 października. „Rzeczpospolita” napisała wtedy, że do 21 października Komisja Europejska zarekomenduje pozytywnie polski wniosek o dodatkowe pożyczki z KPO na kwotę 23 mld euro (to termin wynikający z unijnych przepisów). I wtedy 8 grudnia unijna rada ministrów finansów będzie mogła zaakceptować ten wiosek.

Po podpisaniu technicznych dokumentów pierwsze raty zaliczki będą mogły zostać wypłacone w styczniu 2024 roku. Przysługuje nam 20 proc. zaliczki, czyli blisko 4,7 mld euro. To pieniądze, których nie dotyczą tzw. super kamienie liliowe zawarte w głównej umówię o KPO, a które przewidują konieczność zreformowania systemu dyscyplinarnego sędziów. Nie mają też związku z nową władzą. Wniosek złożył rząd Mateusza Morawieckiego, to podlegający mu urzędnicy negocjują szczegóły z KE.

Czytaj więcej

Inflacja była nieco wyższa w październiku. GUS zrewidował dane

Donald Tusk jako przyszły premier na pewno przyjmie tę zaliczkę z radością, ale prawdziwym wyzwaniem jest uwolnienie pieniędzy zamrożonych od ponad dwóch lat z głównego KPO i obejmujących w sumie 34 mld euro - 22,5 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek. Do tego konieczne jest wykonanie kamieni milowych. Czy to poprzez zmianę ustawy, która wymaga zgody prezydenta, czy poprzez jakieś inne reformy, czy akty niższego rzędu, które przekonają Komisję Europejską, że rząd chce odbudować praworządność i sędziowie nie będą już nękani. Na razie KE czeka na propozycje, a te nie mogą się pojawić, dopóki nie jest zaprzysiężony nowy rząd.

Anna Słojewska z Brukseli