– Proponujemy pomoc bezpośrednią dla najemców, którzy zostali dotknięci skutkami pandemii – mówiła w poniedziałek Jadwiga Emilewicz, wicepremier, minister rozwoju. Będą to dopłaty do dodatków mieszkaniowych, które mogą sięgnąć nawet do 1500 zł na miesiąc. Mają być wypłacane za pół roku, na pokrycie 75 proc. czynszu za najem mieszkania komunalnego lub na zasadach komercyjnych.
– Kto może skorzystać? Wyobraźmy sobie fryzjerkę, które straciła pracę i wynajmuje mieszkania na wolnym rynku lub z zasobów gminy. Dziś dostałaby 250 zł, po zmianie, przy spełnieniu kryteriów – do 1500 zł – opisywała Emilewicz.
Podstawowe kryteria to – jak mówiła wicepremier – dochód i powierzchnia mieszkania oraz spadek dochodów o 25 proc. w efekcie pandemii. Te dwa pierwsze dotyczą zasad przyznawania dodatku mieszkaniowego. Obecnie dochód na jedną osobę w gospodarstwie domowym nie powinien przekraczać 125 proc. najniższej emerytury (w 2020 r. to 1500 zł), ale resort chce to zmienić tak, by podstawą ustalenia progu dochodowego było przeciętne wynagrodzenie w gospodarce. Z kolei powierzchnia mieszkania nie powinna przekraczać od 35 mkw. do 91 mkw. w zależności od liczby osób w rodzinie. Dodatkowe kryterium, uprawniające do skorzystania z nowej dopłaty do czynszu za najem, to spadek dochodu w ciągu trzech miesięcy o 25 proc. w porównaniu ze średnią z trzech miesięcy 2019 r.
Minister Emilewicz informowała, że wnioski o dopłaty do czynszów będzie można składać w urzędach gminy od lipca, a wypłacane będą od sierpnia (choć mogą dotyczyć wcześniejszych miesięcy). W tym roku na wypłatę świadczeń zarezerwowano 420 mln zł, ale jeśli chętnych będzie więcej, odpowiedni fundusz zostanie zwiększony. Gdyby wszyscy zainteresowani ubiegali się o 1500 zł na sześć miesięcy, owe 420 mln zł starczyłoby dla ok. 46 tys. osób.